Spotkanie to kończyło zmagania w grupie D, a stawka była wysoka - obie ekipy zachowały bowiem szanse na awans do drugiego etapu zmagań z pierwszego miejsca. W lepszej sytuacji byli Polacy, którzy do spotkania przystępowali niepokonani i by zakończyć tę fazę rywalizacji na szczycie tabeli potrzebowali wygrać dwa sety. Bułgarzy, którzy zaliczyli wcześniej jedną porażkę, mieli za to atut większej świeżości. W poniedziałek bowiem mieli dzień przerwy, a podopieczni Vitala Heynena mierzyli się z Iranem (3:0).

Reklama

W konfrontacjach tych zespołów nigdy nie brakowało emocji. W pamięci wielu osób został np. półfinał Ligi Światowej w Sofii w 2012 roku. Biało-czerwoni wygrali 3:0, niezadowoleni miejscowi fani zaczęli rzucać w nich różnymi przedmiotami, a ekipa gości, by opuścić bezpiecznie halę, musiała skorzystać z eskorty policji. We wtorek było spokojniej, choć żywiołowi kibice drużyny Płamena Konstantinowa bardzo głośno zagrzewali ją do walki. Sympatyków Polaków było trochę mniej, ale oni także licznie stawili się na trybunach Pałacu Kultury i Sportu i nie żałowali gardeł. Nie obyło się też bez dyskusji pod siatką.

Przed MŚ wiele mówiło się o kłopotach kadrowych i konflikcie w zespole Konstantinowa, byłego siatkarza Jastrzębskiego Węgla. Polacy podkreślali, że muszą się skupić na swojej grze, a nie na problemach rywali i tak też zrobili w pierwszym secie, którego wygrali w bardzo efektowny sposób.

W porównaniu z wyjściowym składem na mecz z Iranem Heynen dokonał jednej zmiany. Tym razem od początku zagrał bohater poniedziałkowej konfrontacji Jakub Kochanowski, który zastąpił w "szóstce" Mateusza Bieńka. Przy stanie 7:4 kibice na chwilę zamarli, bo Michał Kubiak, który zepsuł atak, spadając zderzył się pod siatką z Georgi Seganowem. W kolejnej akcji jednak kapitan obrońców tytułu skutecznym zbiciem dał sygnał, że nic mu się nie stało. 30-letni przyjmujący jeszcze kilka razy w tej partii przebijał się przez blok rywali. Dobrze w tym elemencie radził sobie także Bartosz Kurek. Atutem biało-czerwonych była też zagrywka - posłali trzy asy. Brylujący we wcześniejszych meczach w ataku Artur Szalpuk tym razem zaliczył dwa efektowne pojedyncze bloki. Przy stanie 13:8 zatrzymał Nikołaja Uczikowa, a przy wyniku 23:14 Todora Skrimowa. Ostatni punkt w tej odsłonie w ten sam sposób zdobył Kurek, który stanął na drodze Uczikowowi.

Reklama

Druga partia zaczęła się po myśli Polaków (5:3), ale do remisu 6:6 doprowadził punktową zagrywką Wiktor Josifow, a za sprawą Walentina Bratojewa gospodarze prowadzili 10:8. Wówczas zaczęło się robić gorąco pod siatką. Bułgarzy po zdobywanych punktach posyłali Polakom znaczące spojrzenia, a ci po swoich udanych próbach nie pozostawali im dłużni. Gospodarze kierowali w stronę przeciwników prowokacyjne komentarze, w związku z czym protestował Heynen. Uczikow po zdobyciu punktu na 11:9 dla jego zespołu zrobił w stronę rywali gest uciszania. Kilka minut później sędzia, by opanować sytuację, pokazał żółtą kartę Bratojewowi, a po chwili także szkoleniowcowi obrońców tytułu.

Przez pewien czas utrzymywała się kilkupunktowa przewaga Bułgarów. Wśród nich dobrze spisywali się Uczikow, Skrimor i Bratojew. Emocje wróciły w końcówce, bo biało-czerwoni od stanu 18:23 zdobyli cztery punkty z rzędu przy zagrywce Kochanowskiego, który dzień wcześniej też brylował w tym elemencie. Uwagę w tej części spotkania zwróciła zwłaszcza jedna, długa akcja - Fabian Drzyzga wyciągał piłkę już ze strony rywali, a jakiś czas później Kubiak zdobył punkt, przebijając ją spod siatki. Dobrą serię w polu zagrywki 21-letni środkowy zakończył błędem, który dał przeciwnikom piłkę setową. W pierwszej sytuacji biało-czerwoni jeszcze się wybronili, ale w kolejnej akcji partię zakończył Skrimow.

W kolejną odsłonę biało-czerwoni nie weszli najlepiej. Mieli kłopoty ze skończeniem ataków, a przegrywali 0:3 Heynen poprosił o przerwę. Przyniosła ona skutek - po powrocie na boisko dobrze w polu serwisowym spisywał się Kubiak, a jego koledzy punktowali z kontr. Przewaga Polaków systematycznie rosła (10:6, 16:9). W końcówce rezerwowi wprowadzeni przez Konstantinowa zmniejszyli stratę do dwóch punktów, ale zaczęli się też mylić. To właśnie za sprawą zepsutej zagrywki Mirosława Gradinarowa przegrali trzecią odsłonę, a Polacy w tym momencie wiedzieli, że zakończą zmagania w grupie D na jej szczycie.

Czwarta partia obfitowała w błędy sędziów i liczne wideoweryfikacje. Początkowo toczyła się wyrównana walka, ale biało-czerwoni odskoczyli na 14:11. Bratojew asem doprowadził jednak do remisu 16:16 i znów trwała wymiana "punkt za punkt". Po raz kolejny w końcówce w polu zagrywki błysnął Kochanowski. Znalazł się w nim przy stanie 22:21 i pozostał do końca, co bardzo przypominało sytuację ze spotkania z Iranem. Ostatnią akcję zakończył Kubiak.

Najwięcej punktów dla biało-czerwonych - 21 - zdobył Kurek. Kubiak dołożył 16. Po stronie rywali dominował Bratojew, zdobywca 18 "oczek".

Mecze drugiej rundy rozgrywane będą w dniach 21-23 września. Na tym etapie liczyć się będą wyniki zanotowane w pierwszej fazie zmagań. Do trzeciej rundy awansują zwycięzcy czterech grup oraz dwie ekipy z najlepszym bilansem.

Polska - Bułgaria 3:1 (25:14, 23:25, 25:22, 25:23)
Polska: Piotr Nowakowski, Michał Kubiak, Artur Szalpuk, Bartosz Kurek, Jakub Kochanowski, Fabian Drzyzga, Paweł Zatorski (libero) oraz Grzegorz Łomacz, Damian Schulz, Aleksander Śliwka
Bułgaria: Nikołaj Uczikow, Swetosław Gocew, Georgi Seganow, Todor Skrimow, Walentin Bratojew, Wiktor Josifow, Teodor Salparow (libero) oraz Nikołaj Penczew, Rozalin Penczew, Teodor Todorow, Nikołaj Nikołow, Mirosław Gradinarow