Bonicie puściły nerwy po spotkaniu światowej Grand Prix z Tajlandią. Grające w rezerwowym składzie Polki prowadziły w nim 2:1 w setach i 23:21 w czwartej partii, ale ostatecznie to nasze rywalki cieszyły się ze zwycięstwa.

Po meczu w szatni wywiązała się awantura. Szkoleniowiec powiedział wprost: "Jeśli się komuś nie podoba, proszę wyjść". Niektóre z siatkarek przyznały mu rację, inne nie kryły oburzenia jego zachowaniem. "Jesteśmy kobietami, nie tak powinno się z nami postępować" - mówiła w wywiadzie dla Polsatu Anna Barańska.

Reklama

Najbardziej dostało się jednak nie Barańskiej, a Katarzynie Skorupie. Bonitta miał do naszej rozgrywającej pretensje o to, że w decydującym momencie nie posłuchała jego polecenia. "Skorupa ma niewątpliwy talent, ale musi pamiętać, że nie gra sama. Czasami z boku widzi się więcej. Jeśli więc mówię, by zagrała tak, a nie inaczej, to oczekuję, że moje polecenie zostanie spełnione. Co teraz z tym zrobię? Nie wiem" - mówi "Rzeczpospolitej" Włoch.