Bełchatowianie kontynuują zwycięską serię w europejskich rozgrywkach, choć we wtorek nie rozegrali dobrego spotkania i ich wygrana była wymęczona.
Mistrz Rumunii nie okazał się łatwym przeciwnikiem i dużo kłopotów sprawił PGE Skrze już w drugim secie. Inicjatywa należała w nim do podopiecznych Sergiu Stancu. Po bloku na Serbie Aleksandarze Atanasijevicu goście prowadzili 22:20. W końcówce bardzo dobrze spisywał się jednak przyjmujący gospodarzy Irańczyk Milad Ebadipour, a decydujący punkt zagrywką zdobył Mikołaj Sawicki. To nie podcięło skrzydeł siatkarzom Arcady, którzy dość gładko wygrali trzecią partię.
W kolejnej odsłonie nadal lepsze wrażenie sprawiali goście. Z łatwością wykorzystywali błędy podopiecznych Slobodana Kovaca, dzięki czemu prowadzili 17:11. Później zaś bardzo dobrze zagrywali, z czym kompletnie nie radzili sobie miejscowi.
Dość nieoczekiwanie do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break. Początkowo był on wyrównany (4:4, 6:6), ale z czasem kontrolę przejęli bełchatowianie, którzy odskoczyli na trzy punkty (9:6), a po atakach Atanasijevica wygrywali już 12:7 i 13:9. Piłkę meczową wykorzystał zaś Ebadipour.
Najlepszym zawodnikiem meczu (MVP) został wybrany Holender Dick Kooy. Przyjmujący PGE Skry był najskuteczniejszy w tym spotkaniu (23 pkt).
W poprzednich rundach bełchatowianie wyeliminowali Mladost Brcko z Bośni i Hercegowiny, czeską Duklę Liberec oraz bułgarskiego Neftochimika Burgas.
PGE Skra do tej pory czterokrotnie grała w Pucharze CEV. Najdalej, do półfinału, doszła w sezonie 2013/14. W walce o finał uległa wówczas w dwumeczu rosyjskiej Gubiernii Niżny Nowogród.