Po poniedziałkowym konkursie szkoleniowcy naszej reprezentacji spotkali się na naradzie dotyczącej najbliższych przyszłości prowadzonej przez nich drużyny. Przeanalizowali nie tylko rozegrane kilka godzin wcześniej zawody, ale także wydarzenia ostatnich tygodni. Wycofanie Małysza z ledwo co rozpoczętego Turnieju na razie nie wchodzi w rachubę. Bardziej realne jest odpuszczenie zaplanowanych na drugi weekend stycznia konkursów na skoczni mamuciej w Bad Mitterndorf.

Reklama

Na razie najważniejsze jest jednak dopracowanie szwankującej u wszystkich kadrowiczów techniki. Między innymi to miały na celu trwające nieco ponad godzinę wczorajsze zajęcia. "Trening był potrzebny głównie zawodnikom, którzy nie brali udziału w konkursie. Nie zwracaliśmy uwagi na konkretne elementy, chciałem by chłopcy poskakali na luzie" - mówił DZIENNIKOWI trener Polaków Łukasz Kruczek.

>>>Kruczek już nie wierzy w Małysza

Oprócz jego zawodników, w tym samym czasie na Schattenbergschanze trenowali Norwegowie i Rosjanie. Zjeżdżające na skocznię ekipy minęły się z opuszczającymi ją właśnie Słoweńcami. "Mimo, że trenujemy razem, to nie mamy porównywalnych wyników. Założenia udało się zrealizować, zobaczymy jak przełoży się to na wyniki zawodów" - stwierdził Kruczek.

Reklama

Wielkiej poprawy po jednym treningu nie spodziewa się jednak nawet sam Małysz. "Cuda się nie zdarzają, trzeba sumiennie pracować. Cieszę się jednak, że udało się wygospodarować taki dzień. Teraz konkurs goni konkurs, więc nie jest wcale łatwo o coś takiego. W obecnej sytuacji i ja, i koledzy potrzebujemy poskakać, żeby utrwalić dobre nawyki" - powiedział nasz najlepszy skoczek.

Mimo rozczarowujących wyników reprezentanci wierzą, że szkoleniowcy znajdą sposób na wyjście z kryzysu. "Zaufanie do sztabu jest. Nie obwiniamy nikogo, ani siebie nawzajem, ani trenerów. Nie trzeba szukać winnego, tylko pracować i wierzyć, że jednak coś zaskoczy i będzie lepiej. Forma czasami przychodzi sama z siebie i tak samo szybko odchodzi" - przypomniał DZIENNIKOWI Kamil Stoch, który wrócił do pierwszej drużyny po krótkiej przerwie na występy w Pucharze Kontynentalnym.

"Pojechałem tam głównie po to, żeby sobie poskakać w zawodach niższej rangi. Mniej tam stresu, bo atmosfera wokół konkursów Pucharu Kontynentalnego jest zupełnie inna. Wyjazd spełnił swoją rolę, bo zacząłem tam skakać lepiej niż przedtem. Dużo dała mi też przerwa świąteczna. Odpocząłem od wszystkiego, zwłaszcza psychicznie" – powiedział Stoch.

Reklama

>>>Małysz jest kompletnie załamany

Prosto z treningu kadra pojechała do Garmisch-Partenkirchen, gdzie dziś odbędą się kwalifikacje do zaplanowanego na Nowy Rok konkursu. Nasi zawodnicy jak zwykle przemieszczają się busami.Na szczególne traktowanie może liczyć za to reprezentacja Rosji. Z Oberstdorfu do Garmisch podróżowała ona autobusem piłkarskiej drużyny występującej w Bundeslidze – Schalke Gelsenkirchen. Autokar został udostępniony rosyjskim skoczkom przez wspierającego również ich sponsora tej drużyny, jedną z największych rosyjskich firm energetycznych Gazprom. "Moi zawodnicy są bardzo dumni z tego wyróżnienia" - powiedział trener Rosjan Wolfgang Steiert.