Choć wystrojony w elegancki płaszczyk, garnitur i modnie zawiązany krawat, wskoczył... na dach samochodu. Dzięki temu wszyscy widzieli, jak kłania się wiwatującemu na jego cześć tłumowi - donosi "Fakt".

Potem czterokrotny zwycięzca Pucharu Świata jeszcze kilka razy ożywiał nudnawą imprezę, m.in. próbując swoich sił jako dyrygent orkiestry oraz ruszając w trybuny, gdzie rozdał kibicom mnóstwo kartek ze swoim autografem. Sam też przeżył kilka emocjonujących chwil, kiedy na bankiecie jedna z zaproszonych pań oblała mistrza winem i ten ścierką musiał ratować garnitur przed plamami.

Od wczoraj w położonej w centrum Wisły galerii można podziwiać najważniejsze trofea Małysza. "Od zakończenia sezonu niewiele spałem, bo wykańczaliśmy ją do ostatniej chwili. Jest wypchana po brzegi, a i tak wszystko się nie zmieściło" - przyznaje " Faktowi" skoczek. "W domowej piwnicy zaczynała mi się robić graciarnia. Na początku miałem wszystko poukładane na półeczkach, ale potem zacząłem dokładać, jak popadło" - dodaje Małysz.