Taki był właśnie plan, żeby zdobyć wszystkie bonusowe sekundy na trasie. Mogłam go wykonać, bo miałam znakomicie posmarowane narty . Świetnie trzymały na podbiegach, ale też bardzo dobrze mi się zjeżdżało - napisała na swojej stronie Kowalczyk.

Reklama

Po ostatniej premii lotnej dobrze mi się jechało, więc postanowiłam zaryzykować, albo uda mi się dobiec do mety samej, albo mnie Marit (Bjoergen-PAP) doścignie i dalej będziemy walczyć razem. Okazało się jednak, że była bardziej zmęczona ode mnie, choć ja w pewnym momentach myślałam, że przesadziłam z tempem, że mogę nie dobiec do mety. Na szczęście nic takiego się nie stało - dodała Kowalczyk.