Jest mi bardzo przykro, że Marit nie wystartuje. Wiem, ile czasu i energii poświęciła na przygotowania do imprezy, w której triumf jest jej wielkim marzeniem. Do tej pory żaden Norweg i Norweżka nie stali na najwyższym stopniu podium, więc musimy pokazać, że jesteśmy w stanie to zrobić - powiedziała Johaug, która z dnia na dzień stała się największą nadzieją rodaków. Zdaniem mediów, 24-letnia zawodniczka, mistrzyni świata 2011 w biegu na 30 kilometrów techniką dowolną, dopiero w tym sezonie jest w stanie walczyć o zwycięstwo w Tour de Ski.

Reklama

Pod nieobecność Bjoergen to Johaug stała się asem w norweskiej talii kart w walce o historyczne zwycięstwo w tourze. Ma szansę, ponieważ dopiero w tym sezonie staje się biegaczką wszechstronną - skomentował dziennik "Verdens Gang". Dziennikarze przypominają początek sezonu i wielkie "wejście smoka" na tydzień przed rozpoczęciem rywalizacji o Puchar Świata. W norweskim Beitostoelen (16-18 listopada) Johaug wygrała rywalizację na 10 kilometrów techniką dowolną, a na tym samym dystansie "klasykiem" zdeklasowała rywalki. Drugą na mecie Bjoergen wyprzedziła o 52,5 s. Później po raz pierwszy w karierze awansowała do finału sprintu, w którym zajęła czwarte miejsce.

Trener Norweżek Egil Kristiansen ocenił po powrocie ze zgrupowania w Seiser Alm we włoskich Alpach: Therese jeszcze nigdy nie była tak silna. Z kolei zawodniczka uważa, że tym razem ma większe szanse w TdS, bowiem zawody będą miały siedem, a nie jak poprzednio dziewięć etapów. Konstrukcja obecnego TdS bardzo mi odpowiada - przyznała. Johaug w sezonie 2010/2011 uplasowała się w TdS na drugiej pozycji za Justyną Kowalczyk, a rok później na trzeciej, za Polką i Bjoergen. Jak się podkreśla w Norwegii, jest "królową" ostatniego i najcięższego etapu, podbiegu pod stok slalomowy Alpe Cermis. Tam miała najlepszy czas w ostatnich trzech sezonach.