Tak osłabionych kadr w mistrzostwach świata nie było już dawno. Za oceanem dopiero w sobotę rozpoczęła się faza play off w NHL. Zwykle przed mistrzostwami rozgrywano co najmniej pierwszą rundę rywalizacji o Puchar Stanleya, więc szanse na obecność gwiazd były większe.
Jak ciężko może być bez najlepszych zawodników, szybko przekonali się Kanadyjczycy. Ekipa spod znaku klonowego liścia miała przewagę; oddała 38 strzałów, wobec 17 Łotyszy. Do siatki trafiali jednak tylko gospodarze. Tuż przed końcem pierwszej tercji na listę strzelców wpisał się Miks Indrasis, a w drugiej części gry wynik ustalił Oskars Batna.
Łotwa na imprezie rangi mistrzowskiej, wliczając również juniorskie, pokonała Kanadę po raz pierwszy w historii.
W drugim meczu grupy B Niemcy pokonały Włochy 9:4, a jedną z bramek dla zwycięzców zdobył Matthias Plachta - syn byłego selekcjonera reprezentacji Polski Jacka Płachty.
W grupie A, oprócz wygranej Rosji z Czechami, Słowacja pokonała Białoruś 5:2.
W pierwszej części turnieju 16 zespołów zostało podzielonych na dwie grupy. Po cztery najlepsze awansują do ćwierćfinałów i dalej zmagania toczyć się będą systemem pucharowym.
Z powodu pandemii odwołano ubiegłoroczne mistrzostwa, a w 2021 odbędzie się rywalizacja tylko na najwyższym szczeblu. To oznacza, że żaden zespół nie opuści elity i te same drużyny zagrają w przyszłorocznych MŚ, które mają się odbyć w Finlandii.
Polacy w elicie ostatni raz występowali w 2002 roku. Obecnie są na trzecim poziomie rozgrywkowym.