Gdyby ten okres poświęcić wyłącznie na treningi, o doprowadzenie Małysza do formy pozwalającej realnie myśleć o obronie tytułu mistrzowskiego bylibyśmy spokojni. Niestety, Lepistoe nie będzie miał tyle czasu.
Fin ma przylecieć do naszego kraju w połowie przyszłego tygodnia. Jego przybycie pewnie zbiegnie się w czasie z powrotem do Polski Małysza, który w ten weekend startuje na zbudowanej na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie skoczni w Vancouver. Lepistoe spotka się z szefostwem Polskiego Związku Narciarskiego - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".
>>>Lepistoe chce trenować Małysza
"Trzeba omówić warunki finansowe i zasady pracy Fina z Małyszem. Ustalić, kto będzie w tej ekipie. Chcemy także, by Lepistoe jak najszybciej spotkał się z profesorem Jerzym Żołądziem" - mówi sekretarz generalny PZN Grzegorz Mikuła.
Bazą grupy pomagającej Małyszowi będzie najprawdopodobniej Wisła. Gdy formalności zostaną ustalone, zacznie się wyścig z czasem. Zaległości, jakie ma nasz najlepszy skoczek, nie można nadrobić podczas kilku dni.
"Pracowaliśmy nad wyeliminowaniem błędów, ale nie można oczekiwać cudu. Przełom nie nastąpi szybko. Nasz plan zakłada, że Adam wróci do formy na mistrzostwa świata" - mówił Lepistoe jeszcze w Lahti.