Usprawiedliwieniem dla Samsonowej jest fakt, że musiała ona tego dnia rozegrać dwa mecze. Jej półfinał z Jeleną Rybakiną z Kazachstanu (nr 4.) nie mógł bowiem odbyć się w sobotę ze względu na opady deszczu. Udało się natomiast dokończyć tego dnia drugi półfinał, w którym Pegula wyeliminowała najwyżej rozstawioną Igę Świątek. Rundę wcześniej pokonała swoją deblową partnerkę Coco Gauff (nr 6.).
Pokonanie Coco i Igi mecz po meczu to trudne zadanie. Dokonałam tego, a potem jeszcze wyszłam na kort (w finale - PAP) i rozegrałam czysty mecz, to wspaniałe uczucie. Nie czułam na sobie żadnej presji, nie martwiłam się. Można wygrać wiele meczów, ale i tak nie wygrywać turniejów, więc tenis potrafi być czasem ciężki - powiedziała Pegula, która cieszyła się z pierwszego tytułu w tym roku.
We wcześniejszych występach zwykle docierała co najmniej do ćwierćfinału, ale końcowy triumf zawsze wymykał jej się z rąk.
Zwycięstwo w takim tygodniu sprawia, że wszystko jest warte poświęceń, że chce się więcej - zaznaczyła 29-letnia Amerykanka.
Pegula wystartuje teraz w kolejnej imprezie rangi WTA 1000, w Cincinnati.
Wynik finału:
Jessica Pegula (USA, 4) - Ludmiła Samsonowa (Rosja, 15) 6:1, 6:0.