Weekend na Hungaroringu nie mógł zacząć się lepiej. Już na pierwszym treningu Kubica jeździł najszybciej. Tuż za nim były obydwa bolidy Ferrari i McLarena. Po zakończeniu porannej sesji zmęczony Polak siedział w boksie BMW i rozmawiał ze swoimi mechanikami. To tylko treningi, czyli praca nad ustawieniami samochodu. Pierwsze miejsce nie oznacza, że Polak jest faworytem wyścigu, że będzie w stanie walczyć z Ferrari i McLarenem. Ale taki wynik to sygnał dla konkurencji, że BMW Sauber jest mocne.

Reklama

Ale nie wszystkich to obchodzi. "Pierwsze miejsce Kubicy tak naprawdę niewiele znaczy. Nie wiemy, nad czym Robert pracował i ile miał paliwa, a to bardzo istotne. Proszę pamiętać, że tak naprawdę nic nie znaczy nawet prowadzenie w wyścigu, dopóki nie minie się linii mety. A co dopiero pierwszy czas na treningu" - mówi DZIENNIKOWI Damon Hill.

Kubica i jego szefowie są bardzo ostrożni w przewidywaniach dotyczących kwalifikacji i wyścigu. "Musimy wybrać odpowiednią strategię, bo opony są bardzo miękkie i błyskawicznie się zużywają. Zobaczymy też, jaka będzie pogoda. Na razie jest gorąco, ale być może zacznie padać jak dzisiaj podczas drugiej sesji. Ja wolę, żeby było sucho. Jest wiele znaków zapytania, ale po to mamy tylu inżynierów, by wszystkiego dopilnowali" - twierdzi Kubica.

Inżynierowie mają na Hungaroringu pełne ręce roboty. Jest bardzo gorąco, na dodatek tor ma mało prostych, a dużo zakrętów. "W związku z tym musimy dopracować systemem chłodzenia" - mówi DZIENNIKOWI szef inżynierów zespołu, Willy Rampf. "Tutaj ma to o wiele większe znaczenie niż np na Nuerburgringu. Proste są krótkie, na zakrętach bolidy jadą blisko siebie, więc chłodzenie powietrzem jest bardzo utrudnione. Jeżeli gdzieś mamy powalczyć o czołowe lokaty, to na szybkich torach. takich jak w Monzy i Spa. Tutaj będzie ciężko" - dodaje.

Reklama

Fani Kubicy liczą na to, że na Hungaroringu Polak zajmie wysokie miejsce. Na trybunach powiewają polskie flagi, wszędzie słychać polski język. Kiedy okazało się, że Kubica uzyskał najlepszy czas, kibice zaczęli skandować jego nazwisko jak na meczu piłkarskim. Piwo leje się strumieniami, ale jest spokojnie.

Nikt nie pamięta o wydarzeniach sprzed dwóch tygodni z Nuerburgringu, gdzie kolega Kubicy z teamu, Nick Heidfeld, wjechał w bolid Polaka i wypchnął go z toru. Część fanów nosi nawet dwie flagi: polską i teamu BMW Sauber. Oficjalnie, o czym w czwartek mówił Heidfeld, sprawa została wyjaśniona. Niemiec w pierwszym treningu uzyskał szósty czas. W drugim był piąty (Kubica dziesiąty).