"Polski futbol leży na łopatkach, za to działacze PZPN mają się jak pączki w maśle. Co z tego, że nasza piłka stoczyła się na dno, skoro im się zgadza kasa? Im zależy tylko na tym, żeby kieszenie były pełne, a nie na reformowaniu polskiego futbolu. Wynagrodzenia, premie, nagrody – najważniejsze, że te są w PZPN na światowym poziomie" - pisze "Fakt".
Według bulwarówki prezes Grzegorz Lato nie ogranicza się jedynie do pensji 50 tysięcy złotych. Kasuje także 2 tysiące złotych za każde posiedzenie zarządu.
"Lato jest także szefem spółki Euro 2012 i z tego tytułu także otrzymuje gratyfikacje. Do tego służbowe mieszkanie w Warszawie, służbowy samochód i do dyspozycji złota karta kredytowa bez limitu na wydatki" - wylicza "Fakt".
Otoczenie prezesa Laty także nie klepie biedy. Wiceprezes PZPN Rudolf Bugdoł w samym Śląskim Związku Piłki Nożnej dostaje pensję na poziomie 8 tysięcy złotych. Według "Faktu" z tytułu umowy zlecenia w PZPN inkasuje dodatkowo 15 tysięcy złotych.
"Identyczną umowę ma też Piechniczek, który dodatkowo pobiera jeszcze z kasy państwowej 12 tysięcy diety z racji tego, że jest senatorem" - czytamy w "Fakcie".