Warunki do latania są złe. W Karkonoszach jest odwilż. Temperatura wynosi 5 stopni i jest taka mgła, że nie widać rozbiegu. Zawodnicy mieli kłopoty, żeby przelecieć poza bulę, bo nieprzyjemnie wiało, Adam Małysz skoczył tylko 130 metrów. Niestety, nie tylko ze względu na warunki na skoczni. Nasz mistrz jest po prostu kompletnie bez formy.
Chwilę po nim na rozbiegu pojawił się Simon Ammann i skoczył 213 metrów. Gdyby konkurs dokończono, to z Polaków punkty zdobyłby tylko Kamil Stoch. Stefan Hula skoczył 164,5 metra, o kilka metrów za blisko.
Ale go powtórzono. Kamil Stoch skoczył 159,5 metra i to dałoby mu pierwsze punkty w sezonie. Ale organizatorzy woleli odwołać konkurs. "Wiatr gwałtownie się zmienił. Zaczął wiać pod narty na całej długości i z bardzo dużą siłą. Było to zbyt niebezpieczne dla ostatnich pięciu skoczków" - powiedział serwisowi skijumping.pl członek Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) Horst Nilgen.
Kolejny ma się odbyć w niedzielę. O ile pogoda znowu nie spłata figla.