Po takim meczu czuje pan satysfakcję ze strzelonego gola?
Jaką satysfakcję? Powinniśmy z Legią wygrać i gdybyśmy grali w jedenastu, wygralibyśmy...

Wyjątkowo głupia ta druga żółta kartka dla Roberta Szczota.
Zachowanie tego chłopaka mnie strasznie poirytowało. Słyszy dwa gwizdki, ma już żółtą kartkę i zachowuje się jak idiota. Skrajny idiota! Nawet nic mu jeszcze nie powiedziałem, bo w ogóle nie mam ochoty z nim rozmawiać. Można popełnić błąd, można dostać kartkę nawet czerwoną, ale za faul. Jednak gdy wygrywasz 1:0 i gra toczy się o dużą stawkę, a ty robisz coś takiego, to znaczy, że nie dorosłeś do pierwszej ligi. Ja nie przyszedłem do ŁKS żeby kopać sobie piłkę po gwizdku, tylko żeby się utrzymać, a Szczot mi w tym przeszkadza.

Inna sprawa, że wszystko zaczęło się od błędu sędziego - w tej sytuacji wcale nie było spalonego.
Trójka sędziowska w tym meczu pomagała Legii. To nie jest tak, że mam 20 lat i w chwili gdy szansa na wygranie na Legii przechodzi mi koło nosa zaczynam szukać usprawiedliwień. Nie. Po prostu z mojej perspektywy sędzia Żyro małymi decyzjami wspierał gospodarzy. Przestraszył się czy co? Trema go zjadła? Moim zdaniem czy na Łazienkowską przyjeżdża ŁKS czy zespół z Wąchocka, powinien być traktowany jednakowo. A tu, niestety, tak nie jest. To przykre, ale w naszej lidze sędziowie mają wpływ na wyniki, a mieć nie powinni.

Co jeszcze zarzuca pan sędziemu?
Wyrównująca bramka padła z wymyślonego rzutu wolnego. A druga? Czemu nikt nie zwrócił uwagi, że Legia ma rzut wolny na własnej połowie i przesuwa piłkę o dwadzieścia metrów. Z tego po chwili pada gol! Sędzia nie reaguje, jakby chciał pomóc. Tak to wyglądało. Piłkarze Legii błagali go, błagali i w końcu wybłagali.

Co takiego robili legioniści?
Legia to jest wielka nazwa, która do czegoś zobowiązuje. Tymczasem piłkarze tego klubu nie zachowują się jak mężczyźni. To płaczki. Vuković od pierwszej minuty płakał i żądał karnego. Za cokolwiek. Że ktoś kopnął piłkę w polu karnym albo odbił ją klatką piersiową... Nauczył się języka i jedyne co robi na boisku to skamle o jakiegoś karnego czy chociaż wolnego. Takim zachowaniem wystawia sobie nie najlepsze świadectwo. I zatrudniając takich piłkarzy Legia nigdy nie będzie wielka.

Ostre słowa.

A tam, ostre. Vuković nie poradził sobie w jakimś marnym greckim Ergotelis i teraz z bliska zobaczyłem, dlaczego. Tak można grać tylko w polskiej lidze. To są gwiazdy własnego podwórka, które nie mają szans zaistnieć nigdzie indziej. Mówię w liczbie mnogiej, bo następny to Burkhardt. Leży pięć minut na boisku, nie jest w stanie zejść o własnych siłach, po czym tuż za linią nagle zdrowieje i sprintem wraca do gry. To jest dziecinada, oszukiwanie, naciąganie. Tak grają panienki.

Legia bardzo pana rozczarowała pod względem piłkarskim?
Nie dziwię się, że w pucharach przegrywa z każdym. Szczerze mówiąc, tak zupełnie obiektywnie, Legia jest piłkarsko dużo słabsza niż Erzgebirge Aue, czyli przeciętny zespół 2. Bundesligi. To nie jest żadna uszczypliwość z mojej strony, tylko chłodna ocena, bo mam skalę porównawczą. I nie ma w ogóle co brać Legii pod uwagę w kwestii walki o jakieś wyższe cele w naszej lidze. Choć śmieszy mnie nazywanie Wisły dream teamem, bo gwiazdę krakowianie maj tylko jedną - Clebera, to wiadomo, iż zajmie pierwsze miejsce i może powalczy w Europie. Gonić ją będzie Groclin, bo to fajny zespół, który gra w piłkę, a nie błaga sędziów o litość.

Może chociaż Chinyama panu zaimponował?
Tak, świetny, twardy chłopak. Podobał mi się już jak grał w Groclinie. To jeden z najciekawszych napastników w lidze, bo potrafi strzelać bramki z niczego.

Aż tak śledził pan polska ligę, że pamięta Chinyamę z Groclinu?
Oczywiście. Choć formalnie wywożenie anteny Canal+ jest nielegalne, to zawsze brałem ją pod pachę i jechałem w świat. Nikt mnie nie upilnował, więc z ligą byłem na bieżąco.

To chyba dziwne, że przez ostatnie pół roku mógł pan ją tylko oglądać w telewizji. Jak to jest, że wraca do kraju reprezentant Polski, kapitan Rapidu Wiedeń, mający za sobą grę w Lidze Mistrzów i... nikt go nie chce? Świetnego ostatniego obrońcę widział w panu słynny Lothar Matthaeus, a nie polscy szkoleniowcy.
Co ja mogę powiedzieć? Nie jestem z tych, którzy wydzwaniają po trenerach. Cieszę się, że teraz wróciłem do ekstraklasy, bo po prostu lubię grać w piłkę. Nie musiałbym tego robić, nie gram dla pieniędzy, więcej zarabiałbym poświęcając ten czas biznesowi i pewnie mniej bym się stresował. Ale ja nie chcę siedzieć i mądrzyć się, jak to ja bym zagrał... Mogę jeszcze cztery lata pobiegać na najwyższym poziomie. Naprawdę najwyższym.

Tylko ŁKS pana chciał?
Mogę jedynie podziękować panom Chojnackiemu i Jabłońskiemu. A reszta... Jak podpisywałem kontrakt z ŁKS, to nagle odezwało się pięć innych klubów. Co to oznacza? Czy trenerzy w Polsce nie mają własnego zdania, własnego pomysłu na zespół? Muszą dopiero w gazecie przeczytać, że konkurencja mnie widzi w zespole? Poza tym to rzeczywiście dziwne, że u nas nie docenia się ludzi, którzy grali zagranicą. Od kogo się maja uczyć młodzi? Nie chodzi o samą grę w piłkę, ale też o profesjonalizm. Tego nam brakuje. Nie chcę tu się chwalić, ale tacy ludzie jak ja mają niesamowitą wartość - są Polakami, ale mają unikalne doświadczenie. Mentalnie są przygotowani do piłki na europejskim poziomie. A tymczasem czasami ciężko im znaleźć klub.

Był pan tym sfrustrowany?
Byłem sfrustrowany sytuacją z Arka, bo to od niej się wszystko zaczęło. Jak można tak oszukiwać ludzi? Proszą mnie, żebym rozwiązał kontrakt z Aue, ja to robię, trenuję z nimi, aż w końcu oni zmieniają zdanie? Wszędzie na świecie słowo jest tak samo ważne jak dokument, tylko u nas ciągle funkcjonuje przekonanie, że można bezkarnie robić z ludzi baranów. Ale pozwałem ten klub do sądu.

Zamiast w Arce, wylądował pan w rodzinnym Świnoujściu. Ale w pańskiej karierze było kilka takich dziwnych epizodów, mało racjonalnych transferów...

Nie zgadzam się, wszystko przebiegało harmonijnie. Z Rapidu wyjechałem na pół roku do Francji, bo nie zaakceptowano moich warunków finansowych. Po dwóch miesiącach działacze z Wiednia zadzwonili, że przemyśleli sprawę i dadzą mi tyle, ile żądałem, żebym tylko wrócił. Wyszło więc na moje, a przy okazji ludzie z Rapidu pokazali, że majaą klasę. Gdzieś tam się nie porozumieliśmy, a potem jedna ze stron doszła do wniosku, że popełniła błąd. Za drugim razem z Rapidu odszedłem do Erzgebirge Aue i nie żałuję. W Wiedniu zmienił się trener i zaczął odsuwać cudzoziemców, a oferta z Niemiec była atrakcyjna i razem z Andrzejem Juskowiakiem, Tomkiem Bobelem i Tomkiem Kosem spędziłem tam świetne chwile. W ogóle na Zachodzie grałem wiele lat i teraz czas na powrót.

Co dalej? Reprezentacja? Jest jeszcze czas na powrót?
Jeśli w każdym meczu będę strzelał gole i nie będę popełniał błędów w defensywie, to trudno o lepszego obrońcę. Można to potraktować jako żart, ale nie trzeba.


































Reklama