Znany z ostrych wystąpień Janusz Palikot ostro zaatakował PZPN w TVN24. Według niego Michała Listkiewicza czeka więzienie. Do tego Palikot oskarżył związek piłkarski, że wynajął detektywów, którzy mają "zbierać haki na ministra Drzewieckiego". Dlatego poseł PO ostrzega, że obecny szef resortu sportu może zostać zamordowany, jak jeden z jego poprzedników - Jacek Dębski. "Minister Drzewiecki musi występować w kamizelce kuloodpornej, z ochroniarzami i w trzech samochodach bmw, bo nie wiadomo, w którym będą chcieli go zastrzelić" - sugeruje poseł. Grozi też, że Platforma wkrótce "zada Listkiewiczowi cios w serce".
"PZPN będzie zlikwidowany, a działacze aresztowani. Na ich miejscu bym się modlił do pana Boga, czy przetrwają następne kilka miesięcy" - groził poseł. Według polityka rząd wkrótce przygotuje egzekucję związku. Palikot obiecuje, że Platformie nie zabraknie determinacji, by polską piłkę wreszcie oczyścić, jednak władze muszą działać zgodnie z prawem.
Z krwawiącym łbem w telewizji
Poseł przyniósł też ze sobą ociekający krwią łeb świni, bo- jak stwierdził - "to jest symbol mafijny.To się między gangami daruje sobie nawzajem i wysyłam to tej mafii PZPN-owskiej, tym facetom w tych spoconych kurtkach skórzanych, z łańcuchami na szyi. Gra się nie skończyła". Nie udało mu się jednak wręczyć obciętego łba szefowi PZPN.
Co na to sam Listkiewicz? Według niego związek jest non stop opluwany i zohydzany przez polityków. I tylko dlatego, a nie przez korupcję w polskiej piłce, Polacy domagają się, by rząd wreszcie wyczyścił polski futbol. Listkiewicz nie chce jednak wytoczyć procesu Palikotowi, bo "szkoda na niego czasu".
"Leszku, po co ci ten urząd?"
Ale PZPN to nie jedyny temat, jaki w TVN24 poruszył Janusz Palikot. Poseł zażądał też dymisji prezydenta. "Niech Lech Kaczyński uwolni mnie od swojej prezydentury" - apelował polityk Platformy. Twierdził też, że... może nie dożyć do końca kadencji prezydenta. A wszystko przez przesłuchania - w komisji etyki poselskiej i prokuraturze - za notoryczne obrażanie Lecha Kaczyńskiego.
"Parę tygodni temu Lech Kaczyński zwrócił się do Radosława Sikorskiego: <Radku, po co ci pracownicy wyszkoleni w Moskwie?> Teraz ja zwrócę się do prezydenta: Leszku, po co ci ten urząd, który tak bardzo ci ciąży?" - powiedział Janusz Palikot, podkreślając, że "zostało jeszcze 720 dni prezydentury".
"Panie Boże, zlituj się nade mną! Proszę pana, prezydencie, proszę zrezygnować!" - apelował Palikot. "Nie mogę znieść, że Lech Kaczyński za cenę własnej kariery politycznej jest gotów narazić dobre samopoczucie naszych obywateli i wieszczy kryzys" - mówił poseł PO.