"Wojownicy" wygrali dotychczas wszystkie siedem meczów w tegorocznym play off ligi NBA. W pierwszej rundzie wyeliminowali Portland Trail Blazers 4-0, a teraz prowadzą z Utah Jazz 3-0.

Reklama

Gwiazdą wieczoru w Salt Lake City był Kevin Durant, który w zespole z Oakland gra od lipca ubiegłego roku. Zdobył 38 punktów i miał 13 zbiórek.

To dlatego tak cieszyliśmy się, gdy do nas dołączył. Trudno powstrzymać tak wysokiego faceta, który tak wiele potrafi zrobić z piłką - powiedział Mike Brown, który zastępuje borykającego się z bólem pleców pierwszego trenera Steve'a Kerra.

W sobotnim meczu "Jazzmani" postawili rywalom największy opór. W czwartej kwarcie prowadzili nawet 75:74, ale Warriors później zaczęli budować coraz bezpieczną przewagę.

Postaram się to powiedzieć tak skromnie, jak tylko umiem. Za każdym razem, gdy wstaję z łóżka w dniu meczu, wiem, że mogę wyjść na parkiet i zdobyć punkty. Myślę tylko nad innymi aspektami gry - jak mogę pomóc kolegom w defensywie czy wypracować im pozycję. Zdobywanie punktów nie jest łatwe, ale jestem w tym najlepszy - skomentował Durant.

Tym razem w jego cieniu był Stephen Curry. Zdobył 23 punkty, ale przy miernej (sześć celnych na 20 prób) skuteczności z gry.

Wśród rywali wyróżnili się Gordon Hayward, który uzyskał 29 punktów, oraz Francuz Rudy Gobert - 21 pkt i 15 zbiórek.