Przed południem w mediach ukazała się informacja, że piłkarze nie zagrają w dwóch najbliższych meczach eliminacji Mistrzostw Świata – ze Słowenią i San Marino. Agencja prasowa ASInfo podała, że piłkarze, po przegranym 0:1 meczu z Ukrainą, opuścili hotel wbrew zakazowi Beenhakkera. Oliwy do ognia dodał Koźmiński, który stwierdził, że zawodnicy wrócili do hotelu w stanie wskazującym na spożycie sporej ilości alkoholu.

Reklama

"Boruc, Dudka i Majewski wzięli udział w libacji alkoholowej. Z tego powodu zostali wykluczeni z kadry. Sprawą zajmie się Wydział Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej. Piłkarze na pewno nie zagrają w najbliższych meczach ze Słowenią i San Marino” – powiedział Koźmiński w rozmowie z serwisem internetowym futbol.pl. Potwierdził to też w rozmowie z DZIENNIKIEM. Informacja według rzecznika pochodziła od prezesa związku Michała Listkiewicza, który z kolei rozmawiał z Leo Beenhakkerem, selekcjonerem reprezentacji.

Według naszych informacji selekcjoner po meczu był zdenerwowany i wyjątkowo zakazał piłkarzom wychodzenia z hotelu. Trzech reprezentantów: Artur Boruc, Radosław Majewski i Dariusz Dudka, miało ten zakaz złamać. Wrócili, podobno, bardzo późno, co nie umknęło uwadze Holendra (zawiadomionego przez recepcjonistę z lwowskiego hotelu Opera).

Wersję tę potwierdzało zachowanie menedżera kadry. Jan De Zeeuw rano zabronił naszym dziennikarzom podchodzenia do piłkarzy, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Co więcej, sam Leo Beenhakker nie miał ochoty rozmawiać z dziennikarzami, a to zdarza się bardzo rzadko. Inna sprawa, że zawodnicy zachowywali się, jakgdyby nigdy nic się nie stało. Wsiedli do taksówek i pojechali na lotnisko.

Później zaczęło się wielkie odkręcanie lub też jak kto woli, prostowanie nieścisłych informacji rzecznika PZPN.

Koźmiński, wyraźnie zdziwiony, stwierdził że nakazano mu przekazać sprawę sztabowi reprezentacji i zakazano udzielać jakichkolwiek informacji. Marta Alf, rzecznik kadry stwierdziła krótko: "Nie komentuję tego co się ukazało"

Później nie odbierała telefonu. Menedżer kadry, Jan De Zeeuw, wyłączył telefon. Michał Listkiewicz stwierdził z kolei, że to nie piłkarze a dziennikarze zarozrabiali...

Reklama

Przedstawiciele hotelu Opera poinformowali nas, że mają zakaz udzielania jakichkolwiek informacji. Wszyscy nagle nabrali wody w usta. Obiecano jedynie komunikat prasowy.

Ale dłużej nie dało się utrzymać tajemnicy. Po 18 na stronie PZPN ukazało się oświadczenie:

"Rzecznik prasowy Reprezentacji Polski, Marta Alf, informuje, że Selekcjoner, Leo Beenhakker, w konsekwencji niedopuszczalnego i nieodpowiedzialnego zachowania po meczu towarzyskim Ukraina – Polska we Lwowie, podjął decyzję o zawieszeniu na czas nieokreślony zawodników Artura Boruca, Dariusza Dudki i Radosława Majewskiego”.

Beenhakker w niedawnej rozmowie z Dziennikiem stwierdził, że jest bardzo zasadniczy jeśli chodzi o spożywanie alkoholu:

"Nie pozwalam nikomu pić w czasie zgrupowań. Jedyne wyjątki robię po meczu. Gdy jemy kolację po meczu pozwalam się napić szklankę piwa, albo kieliszek wina do jedzenia, ale nie więcej. Nigdy! Nigdy, nigdy, nigdy nie pijemy na zgrupowaniach. To moja reguła numer jeden" – powiedział selekcjoner.

To nie pierwszy przypadek, gdy opinia publiczna dowiaduje się o przypadkach spożycia alkoholu na zgrupowaniach kadry, które jednak nie są potwierdzone lub też skutecznie tuszowane. Ostatnia taka sytuacja zakończyła się wyrzuceniem z pracy Dariusza Dziekanowskiego i pracownika PZPN Daniela Matusiaka. Sztab reprezentacji do dzisiaj jednak zaprzecza, że podobna sytuacja miała miejsce.