>>>Czy PZPN zdegraduje Lecha?

Żadnej bomby na lotnisku w Berlinie nie było i zawodnicy z ulgą zajęli miejsca w samolocie. Nie był to jednak koniec przygód ekipy Franciszka Smudy.

Podczas odprawy paszportowej już w Antalyi okazało się, że Turcy nie chcą wpuścić piłkarzy z Ameryki Południowej. Zawodnicy wymagali ponoć dodatkowych wiz. Musieli więc dłużej zostać na lotnisku. "Niestety ostatecznie do Belek z różnych przyczyn formalnych nie dotarł z nami Luis Henriquez, ale już jutro powinien dołączyć do zespołu" - mówił kierownik drużyny Lecha, Łukasz Mowlik.

Po tych przygodach Smuda zabrał swoich piłkarzy na boisku. Po południu Lech był już po pierwszym obozowym treningu.