"Tylko to was interesuje, a nie szkolenie młodzieży. Hu, hu, hu, najlepszy news! Czasami chce mi się płakać. Widzę moje zdjęcia z lotniska, przy samochodzie, że gdzieś tam jadę… O, ale ciekawa informacja. Patrzcie kamikadze, o Kubica! Ha, ha, ha. Wielkie historie! Albo to co mówi Zbigniew Boniek, albo pan Tomaszewski, albo nie wiadomo kto" - mówi Beenhakker.

Reklama

"Boniek siedzi jak Mahomet na górze i woła z tej swojej Italii: &lt;halooo! Słuchajcie, Beenhakker to kłamca i Pinokio&gt;. Hu, hu, hu. A później schodzi z tej swojej góry nad Laggio Maggiore i pije pyszny koktajl. A wy: <o Boniek, Boniek, Boniek!>. Co to za poziom dyskusji? Czy tak się powinno rozmawiać o futbolu? Albo sfrustrowany pan Tomaszewski. Czy ktoś w Polsce jeszcze traktuje go poważnie? Stacje telewizyjne? O, to super, ulżyło mi, cieszę się, bo myślałem, że jest już całkowicie wyautowany" - dodaje Holender.

Czały wywiad z Leo Beenhakkerem przeczytasz w piątkowym "Dzienniku"