Co pan porabia? Wakacje?

Leo Beenhakker: Dokładnie tak. Korzystam z chwili urlopu. Trochę podróżuję, byłem w Hiszpanii, teraz akurat jestem w Belgii.

Reklama

Cieszy się pan z transferu Rafała Murawskiego?

Nie znam tego klubu, nie wiem, jak grają w piłkę. Wiem tyle co inni. Że to mistrz Rosji i że zagra w Lidze Mistrzów bez eliminacji. Jeżeli Rafał wywalczy sobie miejsce w podstawowym składzie i będzie regularnie występował, to jest to świetna wiadomość dla mnie i dla drużyny narodowej. Nabierze mnóstwo doświadczenia, będzie miał okazję grać na najwyższym z możliwych poziomów, i mam nadzieję będzie to procentowało w kadrze. Cieszę się także dlatego, że Rafał załapał się na znaczącą podwyżkę i to dla niego bardzo dobrze. Zasłużył sobie na ten transfer, bo był naprawdę wyróżniającym się zawodnikiem.

Reklama

Sporo plotek transferowych jest także wokół Pawła Brożka czy Roberta Lewandowskiego...

I na plotkach na razie się kończy. Nie ma co się zastanawiać nad doniesieniami medialnymi. Gdyby wszystko to, co jest napisane w gazetach, się sprawdzało, to w ciągu ostatnich kilku miesięcy z Polski musiałoby wyjechać ze stu piłkarzy. A tak się chyba nie stało, co?

No nie. Ale nie sądzi pan, że to już najwyższy czas dla Brożka, by wyjechać na Zachód?

Reklama

Nie mam pojęcia. To kwestia indywidualna każdego piłkarza. Nie mi to rozstrzygać. Paweł gra w czołowej polskiej drużynie, której jest jednym z najlepszych zawodników. Jeżeli tylko jest zdrowy, dostaje powołania do reprezentacji. Jego transfer jest tylko i wyłącznie jego sprawą.

Niedługo towarzyski mecz z Grecją. Będzie pan próbował wstrząsnąć tą drużyną?

A dlaczego miałbym to robić?

Mam wrażenie, że gdzieś się zagubił styl tej drużyny. Kibice mieli po zgrupowaniu w RPA największe pretensje nawet nie tyle o wyniki, ile raczej o sposób, w jaki reprezentacja grała.

W RPA byliśmy bez wielu podstawowych piłkarzy, przynajmniej siedmiu. Nasz zespół nie zawsze potrafi się zmobilizować na mecze towarzyskie. To był okres wakacyjny, poza tym temu zgrupowaniu towarzyszyły różne okoliczności, nie do końca piłkarskie, o których niekoniecznie chcę mówić.

Ma pan na myśli wycieczkę działaczy PZPN ze swoimi towarzyszkami życia?

Nie chcę o tym rozmawiać, nie namówi mnie pan na to.

No dobrze, ale nie można braku stylu zrzucać tylko na nieobecność kilku piłkarzy.

Nie bronię się wcale w ten sposób. Zgadzam się, że w RPA nie zagraliśmy dobrze. Dałem zresztą temu świadectwo zaraz po meczach, powiedziałem, że nie jestem zadowolony ani z wyników, ani ze stylu. Powtarzam jednak, że to był zły okres, niektórzy piłkarze wyraźnie przeszli obok meczów, nie zaangażowali się w stu procentach, myślami byli gdzie indziej. W dalszym ciągu jednak w nich wierzę i nie mam zamiaru robić żadnej rewolucji. Ten zespół zagrał wiele bardzo dobrych meczów i wiem, że teraz, gdy przyjdzie czas na Grecję i dojdą piłkarze, których w RPA zabrakło, będą walczyć o zwycięstwo jak cholera.

Z nowych twarzy, przeciwko Grecji, obiecał pan powołać Ludovica Obraniaka. Dotrzyma pan słowa?

Oczywiście, że tak. Kilka miesięcy temu zapowiedziałem, że gdy tylko Obraniak będzie miał polski paszport, dostanie powołanie, bym mógł go sprawdzić.

I czego się pan po nim spodziewa?

Nie wiem, dlatego właśnie dostanie powołanie, żebym mógł zobaczyć, jak prezentuje się na treningu, jak sprawdzi się w meczu. Na razie wiem tyle, że to dobry piłkarz, który regularnie gra we francuskiej lidze. Teraz się okaże, czy będzie umiał wejść na poziom międzynarodowy, o którym mówiłem już chyba milion razy, że jest zupełnie inny, od tego ligowego.

Nie będzie przeszkadzało, że on nie zna w ogóle polskiego?

Myślę, że nie będzie to miało najmniejszego znaczenia. Grupa na pewno przyjmie go bardzo dobrze.

Zdaje pan sobie sprawę z tego, że w jednym z wywiadów Obraniak przyznał, że nawet nie wie, kto jest selekcjonerem reprezentacji Polski?

Nie dziwi mnie to jakoś specjalnie. Nie zajmował się do tej pory reprezentacją, zajęty był innymi rzeczami - swoim klubem i wyrabianiem sobie polskich dokumentów. Muszę wszystkich zawieść, ale nie traktuję tego jako obrazy czy czegokolwiek w tym stylu.

Poruszyliśmy temat Obraniaka, ale po zmianie przepisów w kolejce czekają już następni. Sebastian Boenisch czy Robert Acquafresca na łamach prasy mówią, że jeszcze nie wybrali reprezentacji, że wciąż mogą grać dla Polski. Pan z kolei już kilka razy stwierdził, że nie będzie do nich jeździł, nie będzie ich namawiał, dopóki nie będą mieli polskich paszportów.

O, widzę, że znowu to ja jestem czarnym charakterem. Bo namawianie na przyjęcie obywatelstwa jest oczywiście moją rolą, a nie rodziny, kolegów, samego zawodnika czy działaczy. To oczywiście ja zawalam sprawę, bo nie chcę pojechać do Boenischa czy Acquafreski. Ja mam zawodników rozsianych po całej Europie i z nich muszę wybierać. Muszę oglądać i zajmować się tymi, których mogę powołać do reprezentacji, czyli tymi, którzy mają polskie paszporty. Co nam przyjdzie z tego, że wybiorę się do Boenischa czy Acquafreski i zacznę ich namawiać? Nawet nie wiem, ile czasu zabrałoby wyrobienie im paszportów. Nie mam pojęcia, kiedy mógłbym z nich skorzystać. Jeżeli tylko będą mieli papiery, obaj są niezwykle serdecznie widziani.

Trochę głupio jednak przepuścić taką okazję. Jeden z nich został właśnie z Niemcami mistrzem Europy do lat 21, a drugi w zeszłym sezonie strzelił 14 goli w Serie A. Może się wahają, może się zastanawiają i taka wizyta z pana strony pomogłaby rozwiać wątpliwości. Pokazałby im pan, że pan na nich liczy.

Ale ja na nich nie liczę, bo nie mogę! Niech chociaż dadzą znak, że zależy im na reprezentacji Polski. Niech chociaż złożą dokumenty wymagane do wyrobienia paszportu. Niech pokażą swoje intencje. Tak, jak postąpił chociażby Obraniak. Udowodnił, że zależy mu na reprezentacji. Zaczął wyrabiać paszport, robił wszystko, by go dostać. I teraz będę mógł go sprawdzić.

Będę się upierał, że telefon do Acquafreski by nie zaszkodził.

Tę sprawę zaczęliśmy przerabiać już rok temu, po wielkiej akcji promocyjnej pana Bońka. Wysłałem do piłkarza mojego ówczesnego asystenta Dariusza Dziekanowskiego, do dziś Robert nie uczynił żadnego kroku, by mieć polski paszport. Niech mi dadzą jakikolwiek znak, że im zależy. Wtedy na pewno coś się zacznie dziać.