Kiedy 14 marca w Bełchatowie Brożek doznał kontuzji, wszyscy byli przekonani, że rundę wiosenną ma z głowy. Brożek walczył w powietrzu z Łukaszem Sapelą, a kiedy lądował, jego kolano wygięło się nienaturalnie. "Aż mnie ciarki przeszły, gdy oglądałem powtórkę" - przyznaje wiślak.
Lekarze byli przekonani, że Brożek nie zagra przez pół roku. Reprezentant Polski miał się leczyć w Austrii, ale gdy miał już wyznaczony termin wizyty, niespodziewanie zrezygnował. "Trochę ryzykowaliśmy, ale kolano z dnia na dzień wyglądało coraz lepiej" - wyjaśnia Brożek.
"Wszyscy doradzali, żebym jechał na artroskopię, ale wolałem zaryzykować, by szybciej pomóc drużynie" - dodaje Brożek, który aż pali się do gry. Liczy, że w niedzielę zagra z Arką, choć nie od pierwszej minuty. "Jestem gotowy do gry!" - emocjonuje się napastnik.
Działacze i kibice Wisły Kraków mogą być dumni z takiego piłkarza. Paweł Brożek ryzykuje własne zdrowie, by pomóc drużynie w walce o mistrzostwo Polski. Miesiąc po poważnej kontuzji kolana Brożek twierdzi, że jest już gotowy do gry, bo zamiast operacji wybrał leczenie zachowawcze.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama