Nawet Leo Beenhakker nie chodził we wtorek przygaszony. Mógł być sam z siebie zadowolony. To on uparł się, żeby kadra przed decydującymi meczami zaszyła się w Muehlheim, a nie w o wiele tańszych Wronkach. To zaledwie 20 km od międzynarodowego lotniska we Frankfurcie, do którego można bez problemu dolecieć z czterech stron świata, nawet z Doniecka. Nikt więc nie miał wymówki, że daleko, że musiał jechać samochodem dwa dni i że mu się nie chce. Jest ciepło, no i owady nie są uciążliwe tak, jak we Wronkach.

Reklama

"A tak poza tym jest tu mniej polskich kibiców, mamy więcej spokoju i ciszy. To nie jest żaden hotel pięciogwiazdkowy, raczej taki rodzinny, ze świetną atmosferą, zawodnicy bardzo dobrze się tu czują" - mówi nam menedżer kadry Jan de Zeeuw - "Do tego dochodzi jeszcze kwestia szczęścia. Przecież trenowaliśmy tu między innymi przed wygranym meczem z Portugalią".

"Mogliśmy trenować i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale po co? Tutaj mamy wszystko, co potrzebujemy. Zawodnicy wierzą, że to specjalne miejsce" - dodał Beenhakker.Niektórzy zawodnicy też wierzą w uzdrawiające moce w hotelu Piramida, w którym piątek kadra zostanie zakwaterowana. Piramidalna bzdura.

Na szczęście na razie nikt bioterapii nie potrzebuje. Wprawdzie wczoraj nie trenowało aż dziewięciu piłkarzy, ale tylko kilku z nich ma kontuzje, i to drobne - Bartosz Bosacki, Rafał Murawski, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski. Jutro cała czwórka powinna być już zdrowa. "Rafał narzeka na mięśnie dwugłowe uda, Kuba ma delikatne naciągnięcie przywodziciela, Bartek ma podkręcony staw w stopie, Robert też narzeka na stopę" - relacjonował lekarz reprezentacji Jacek Jaroszewski.

Reklama

Podczas treningu drobnego urazu doznał jeszcze Paweł Brożek, ale niedługo potem wrócił na boisko. Wydawało się, że myślami jest gdzieś w Londynie, jednak zaimponował formą."Może coś się wydarzy w sprawie mojego transferu do Fulham, ale nie napalam się. Oczywiście, zerkam na telefon, bo być może nadejdzie jakaś informacja, choć raczej pozostanę w tej rundzie w Wiśle" - mówił po porannym treningu Brożek. Czekał, czekał i niestety do 17.00, czyli do zamknięcia okienka transferowego w Anglii, się nie doczekał.

Leo był zadowolony z jego formy. Lewandowski jest - delikatnie mówiąc - w kiepskiej dyspozycji i miał tego pecha, że Beenhakker przekonał się o tym na własne oczy podczas meczu Lecha z Brugge, a Ebi Smolarek od tygodni pozostawał bez pracy. Selekcjoner w spotkaniu z Irlandią chce postawić na Brożka. "O tym, kto zagra w ataku, zdecyduję tuż przed sobotnim meczem. Zawodnicy mają jeszcze kilka dni, aby mnie przekonać" - asekuruje się Beenhakker.

W słowa selekcjonera mocno wierzy kilku piłkarzy, którzy ostatnio z tygodnia na tydzień grali coraz gorzej. Między innymi Roger Guerreiro. Kilka miesięcy temu był pewniakiem w kadrze na środku pomocy. Teraz przyjeżdża na zgrupowanie jako rezerwowy. Doszedł Ludovic Obraniak i nagle zrobił się tłok. Leo zrobił się wybredny i były piłkarz Legii doskonale zdaje sobie z tego sprawę. "W składzie jest miejsce i dla mnie, i dla Ludo. Oczywiście obcokrajowców nie powinno być zbyt wielu" - uśmiecha się Roger.

W Muehlheim nie opuszcza go dobry humor. Już nie musi sobie zaprzątać głowy myślą o promowaniu się w kadrze i nowym kontrakcie. Wyraźnie odżył po transferze do AEK. I znów jest optymistą: "Mamy bardzo dobry zespół i dużą szansę na wygranie wszystkich spotkań do końca eliminacji. Naprawdę! A już za rok dołączy do nas zdrowy Wasyl i będziemy jeszcze silniejsi".