Wieś przyszłością polskiej piłki?
Listkiewicz zwraca uwagę, że w polskim sporcie niedoceniane jest środowisko wiejskie. Według niego tam są wielkie rezerwy i kto wie, być może tam trzeba szukać przyszłych Lewandowskich.
Niedawno byłem w Niecieczy. W wiosce, w której mieszka niespełna 1000 osób są aż trzy drużyny dziewczynek. Ja uważam, że środowisko wiejskie jest niesamowicie niedocenione jeśli chodzi o polski sport. Tam jest ta prawdziwa rezerwa dla polskiego sportu. Nie tylko piłki nożnej. Tamte dzieciaki chcą zrobić karierę. Chcą się wyrwać. Nie mają aż tyle pokus co w wielkich miastach. Sięgnijmy na wieś. Zorganizujmy akcję "piłkarska kadra czeka bis". Taką jak kiedyś prowadził legendarny Adam Gocel - mówi były szef polskiego futbolu.
Politycy chcą więcej kobiet we władzach PZPN
Listkiewicz w rozmowie z Dziennik.pl odniósł się też do sprawy parytetu płci w zarządach związków sportowych. To wymusza nowelizacja ustawy o sporcie.
Zgodnie w przepisami przyjętymi przez Sejm we władzach PZPN powinno znaleźć się miejsce dla sześciu kobiet. W tej chwili nie ma tam ani jednej przedstawicielki płci pięknej.
W PZPN nie podobają się nowe przepisy
Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, ze w PZPN pomysł ministra sportu nie przypadł panom do gustu. Stający na czele polskiego futbolu Cezary Kulesza i jego koledzy podobno nie zamierzają się podporządkowywać przepisom forsowanym przez Sławomira Nitrasa.
To może doprowadzić do wojny na linii PZPN - rząd Donalda Tuska. Piłkarscy działacze czują się silni, bo wiedzą, że jakakolwiek ingerencja polityków w działanie piłkarskiej federacji w naszym kraju spotka się zapewne z ostrą reakcją ze strony FIFA i UEFA.
Władze światowej i europejskiej piłki, gdy tylko politycy próbują "mieszać" w krajowych związkach piłkarskich od razu wykluczają tamtejsze reprezentacje i kluby z organizowanych przez siebie rozgrywek.
Listkiewicz radzi iść na kompromis
W przeszłości z PZPN próbował "wojować" minister sportu Tomasz Lipiec i poległ. Listkiewicz nie ma wątpliwości, że gdyby teraz sytuacja się powtórzyła, to FIFA i UEFA nie przymkną oka na działania ministra Nitrasa.
Były prezes PZPN radzi, by w tej sprawie pójść na kompromis, bo sam pomysł i kierunek, by we władzach polskiej piłki zdominowanej przez mężczyzn pojawiło się więcej kobiet uważa za słuszny i potrzebny.