Feio w Polsce póki co bardziej znany jest ze swojego wybuchowego charakteru niż ze sportowych osiągnięć. Trener, który jeszcze niczego nie wygrał już w nie jednym klubie wywołał skandal i podważał kompetencje oraz autorytet współpracowników, a nawet przełożonych.

Reklama

Feio w Legii też nie panuje nad emocjami

W Legii nic się nie zmieniło. Feio przy Łazienkowskiej pracuje niecały rok i już zdążył sporo "nawywijać". Na swoim koncie ma pokazanie środkowych palców kibicom Broendby, wyrzucenie z treningu szefa skautingu Legii Radosława Mozyrko i wypowiedź dotyczącą transferów, która w oczywisty sposób uderzyła w Jacka Zielińskiego, choć Portugalczyk nie wymienił jego nazwiska.

Na pewno nie spodziewajcie się rewolucji i dużej liczby zmian. Musicie pamiętać, że jeśli chodzi o zgłoszenia do Ligi Konferencji, to dołączą pewnie Juergen Elitim i Wojciech Urbański. To już dwa z trzech miejsc, które możemy wykorzystać pod kątem zmian. Prawda jest taka, że na tę chwilę nie dostałem żadnego nazwiska, które byłoby wystarczająco zadowalające, by wzmocnić drużynę. Będę skupiał się ze sztabem na tym, co robimy, czyli na pracy z piłkarzami, których mam, na zaufaniu im i spowodowaniu, by się rozwijali - powiedział Feio na konferencji prasowej po czwartkowym meczu.

Gorąco w szatni Legii

Na tym się nie skończyło. Dalszy ciąg nastąpił w szatni, w której pojawił się prezes i właściciel klubu Dariusz Mioduski. Według Tomasza Włodarczyka z serwisu meczyki.pl między nim a Feio doszło do spięcia.

Mioduski zszedł do szatni w otoczeniu najbliższych współpracowników. Przy tych wszystkich ludziach Feio wypalił do Mioduskiego coś o białych kołnierzykach, które nie potrafią zadbać, by Legii nie krzywdzili sędziowie. Następnie rzucił, że nie wyobraża sobie, aby sprzedawać piłkarzy zimą. Świadkowie tego zdarzenia mówią, że atmosfera w szatni była taka, jakby ktoś tam rzucił siekierą - przekazał dziennikarz.

Feio poczuł się mocny

Reklama

Gdy na początku sezonu pod wodzą Feio Legia notowała wpadkę za wpadką to 34-letni trener siedział cicho jak mysz pod miotłą lub wychwalał pracę jaką wykonali jego przełożeni przed sezonem w zbudowaniu drużyny, którą on zarządza na boisku.

Natomiast gdy pod koniec rundy jesiennej wyniki się poprawiły, a media częściej go chwalą niż krytykują, Feio najwyraźniej obrósł w piórka i poczuł się mocny.

Feio prowadzi grę?

Jak celnie zauważył w swoim internetowym wpisie były piłkarz Legii i menadżer Roberta Lewandowskiego, Cezary Kucharski najprawdopodobniej Feio próbuje wykorzystać panujące nastroje i zapunktować u kibiców Legii, którzy od dawna narzekają na politykę i pracę zarówno Zielińskiego i Mioduskiego.

Portugalczyk stąpa jednak po kruchym lodzie, bo jego kontrakt z Legią obowiązuje jedynie do końca sezonu.

Być może jednak to przemyślana taktyka ze strony portugalskiego szkoleniowca, by mieć za sobą kibiców? W przeszłości Feio w podobny sposób zachowywał się pracując w Motorze Lublin.

Goncalo Feio / Shutterstock