Pojedynek Motoru z Lechią nie był wielkim widowiskiem. W pierwszej połowie piłkarze z Lublina i Gdańska nie dostarczyli praktycznie żadnych emocji.
Ndiaye skompromitował się
Więcej działo się po przerwie. W 49. minucie Motor powinien objąć prowadzenie. Jak do tego nie doszło wie chyba tylko Ndiaye.
Miejscowi przeprowadzili ładną akcję, po której w idealnej sytuacji do strzelenia gola znalazł się 21-letni Senegalczyk. Piłkarz Motoru dostał piłkę, jak na tacy. Wystarczyło trafić z metra do pustej bramki.
Wszyscy kibice na stadionie byli przekonani, że za chwilę ich ukochana drużyna otworzy wynik spotkania, ale stało się coś niewytłumaczalnego. Ndiaye zamiast do siatki uderzył w poprzeczkę.
Dwa gole w samej końcówce
Ostatecznie mecz w Lublinie zakończył się remisem 1:1. Najpierw, w 78. minucie bramkarza gości pokonał Bartosz Wolski, który wykorzystał dokładne podanie Filipa Wójcika.
Radość Motoru nie trwałą długo. Sześć minut później wynik meczu na 1:1 ustalił Camilo Mena. Gracz Lechii wykorzystał rzut karny, który został podyktowany po analizie VAR.
PZPN w ostatniej chwili odwiesił Lechii licencję
Przypomnijmy, że Lechia praktycznie do samego startu wiosennej części rozgrywek nie była pewna czy będzie mogła do niej przystąpić.
W grudniu PZPN z powodów zaległości finansowych zawiesił klubowi z Trójmiasta licencję na grę w Ekstraklasie.
Jak przekazał PZPN Lechia spłaciła wszystkie zobowiązania i dzięki temu licencja została odwieszona. Gdańszczanie jednak cały czas są objęcie zakazem transferowym, co oznacza, że nie mogą zatrudniać nowych piłkarzy.