40 lat temu zespół ze stolicy Hiszpanii zagrał w finale Klubowego Pucharu Europy - z Bayernem Monachium. Natomiast FC Barcelona po raz pierwszy od 2007 roku odpadła z rozgrywek wcześniej niż w półfinale.

Madryccy i barcelońscy komentatorzy są zgodni: Atletico zasłużyło na awans, a FC Barcelona grała źle. Gospodarze wyszli na murawę pełni motywacji i chęci do walki, goście - zwłaszcza w pierwszych minutach meczu - byli pogubieni i nieobecni. Barcelonie wytknięto błędy w obronie, w ataku, a Messi w ciągu całego meczu przebiegł niespełna 7 km - o połowę mniej niż Koke - zdobywca bramki.

Reklama

Kilka dni temu Tata Martino przyznał, że jeśli Barcelona nie dojdzie do finału, będzie to dla niego porażka. Po meczu powtórzył tę opinię. Przyszło nam się zmierzyć z wyjątkowym rywalem, jednym z najgroźniejszych w Europie. Jednak dla mnie ta przegrana to osobista klęska - przyznał trener katalońskiej drużyny.

Prasa sportowa gratuluje zwycięzcy, a komentatorzy nie wykluczają, że to drużyna Diego Simeone podniesie w Lizbonie Puchar Ligi Mistrzów. Oni są jak huragan. Powalili Barcelonę a teraz poradzą sobie z następnymi - czytamy w dzienniku sportowym As.