W nocy z niedzieli na poniedziałek Małysz wrócił do domu, by odpocząć i zacząć przygotowania do najważniejszych dla niego zawodów Pucharu Świata w Zakopanem. Oprócz dzisiejszego konkursu opuści, podobnie jak najprawdopodobniej reszta reprezentacji, zaplanowane na najbliższy weekend zawody na skoczni mamuciej w Bad Mitterndorf. Cel tych manewrów jest jeden: dopracowanie techniki i wyrobienie powtarzalności skoków, które zagwarantują dobry wynik w nadchodzących zawodach na Wielkiej Krokwi. Decyzja o wycofaniu Małysza zapadła w niedzielę wieczorem, już po przenosinach do Bischofshofen, gdzie dziś zostanie rozegrany ostatni z turniejowych konkursów - czytamy w DZIENNIKU.

Reklama

>>>Małysz o wycofaniu: Nie róbcie sensacji

Trenerów, którzy wcześniej chcieli, by zwycięzca TCS sprzed ośmiu lat dotrwał do końca tegorocznej edycji mimo słabych wyników, do zmiany koncepcji przekonał występ Małysza w Innsbrucku. Po raz kolejny zabrakło tam stabilności. Małysz oddał na Bergisel tylko jeden dobry skok. "Liczyliśmy, że to co Adam pokazał na treningu w Oberstdorfie, uda się powtórzyć w zawodach. Tak się nie stało, więc pojechał do domu. Analizowaliśmy za i przeciw. Decydując się na występ w Bischofshofen poświęcilibyśmy 2 dni potrzebne na regenerację po turnieju. Automatycznie uciekałyby 2 dni przygotowań do Zakopanego" - wyjaśniał przyczyny odesłanie swojego najlepszego zawodnika do kraju trener Łukasz Kruczek.

Małysz o tym, że treningi przydadzą mu się bardziej niż męczarnie w zawodach, wspominał od kilku dni. W oświadczeniu zostawionym po wyjeździe przyznał jednak, że dokonanie wyboru nie było dla niego łatwe. Najbliższe dni nasz najlepszy skoczek poświęci na regenerację sił. Z drużyną ponownie spotka się w Zakopanem, gdzie na Wielkiej Krokwi kadra będzie przygotowywać się do zaplanowanych na 16 i 17 stycznia zawodów Pucharu Świata. Jak twierdzi potrzeba mu 20, 30 skoków, by wyeliminować popełniane błędy i wypracować automatyzm właściwych odruchów. To ma zapewnić wyniki, na jakie razem ze szkoleniowcami i Małyszem czekają kibice. Razem z Małyszem do Polski wrócił Marcin Bachleda, który nie zdołał zakwalifikować się do żadnego z trzech konkursów kończącej się edycji TCS. Ich miejsce w kadrze zajęli dobrze spisujący się ostatnio w Pucharze Kontynentalnym Maciej Kot oraz Łukasz Rutkowski.

Reklama

>>>Małysz wycofany z Turnieju Czterech Skoczni

"Po raz drugi opuszczam Turniej czterech Skoczni w jego trakcie i po raz drugi nie jest to dla mnie łatwy moment. W żadnym z trzech konkursów tegorocznego Turnieju nie osiągnąłem jednak wyniku, który byłby dla mnie satysfakcjonujący. Dodatkowo moim skokom brakuje stabilizacji. Dobre próby na treningach czy w kwalifikacjach przeplatają się ze słabszymi w zawodach. To dlatego wraz z trenerami postanowiłem, że jeszcze przed zawodami w Bischofshofen wyjadę do domu. Potrzebuję odpoczynku, spokoju, chwili wyciszenia. Chciałbym, aby zarówno kibice jak i media zrozumiały całą sytuację i nie robiły wokół tego wielkiej sensacji. To na pewno będzie mi bardzo pomocne. Wierzę, że podjęta decyzja jest słuszna i przyniesie oczekiwane efekty już w czasie Pucharu Świata w Zakopanem oraz najważniejszej dla mnie imprezy sezonu - mistrzostw świata w Libercu" - mówi Małysz DZIENNIKOWI.

"Zawody na Wielkiej Krokwi zawsze są szczególne. To jest nasza skocznia, nasza publiczność, nasz Puchar Świata. Co tu wiele gadać. Nie chcielibyśmy zawieść, zajmując tam odległe miejsca. Myślę, że w Zakopanem taki wynik jak z Innsbrucku, gdzie byłem 15. nikogo by nie satysfakcjonował. Ani kibiców, ani mnie. Będę więc robił wszystko, by przygotować się do tego startu jak najlepiej" - dodaje Orzeł z Wisły.