Justyna Kowalczyk w tym sezonie zdobyła dwa tytuły mistrzyni świata oraz Dużą Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej biegów narciarskich. Ale takiej fety, jaką przygotowali dla niej mieszkańcy jej rodzinnej Kasiny Wielkiej, polska mistrzyni na pewno się nie spodziewała. "Bardzo dziękuję za kibicowanie przez całą zimę, wtedy kiedy było dobrze i wtedy kiedy było źle. Oczywiście także chciałam podziękować za to piękne przyjęcie oraz za to, że byliście ze mną w Libercu" - powiedziała trochę speszona Justyna Kowalczyk.
Uroczystość odbyła się w Domu Strażaka w obecności ponad 300 osób. Wśród wielu gości byli m.in. Józeł Łuszczek, prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner oraz prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotr Nurowski.
"Też miałem przyjęcie po zdobyciu tytułu mistrza świata, ale nie tak piękne. Trzeba było czekać 31 lat na powtórzenie tego sukcesu. Tym bardziej się z niego cieszę, gdyż osiagnęła je Małopolanka. Według mnie ludzie z Podhala, Małopolski są silni, a do biegów nadają się tylko tacy" - powiedział polski mistrz z 1978 r. z Lahti.
Tajner zapewnił, że są już prowadzone wstępne czynności zmierzające do stworzenia w okolicy Kasiny Wielkiej tras biegowych. Z kolei przewodniczący Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotr Nurowski zażartował, że władze samorządowe powinny rozpocząć starania o zmianę nazwy rodzinnej miejscowości mistrzyni na "Justyna Wielka".