Temat wraca jak bumerang. Ale czy może być inaczej, skoro polscy skoczkowie od wielu lat zawodzą w najważniejszych imprezach? W ostatnich kilku sezonach presja przygniata nawet Małysza.
Tak przynajmniej uważają zagraniczni trenerzy. Na Okurayamie najlepszy polski skoczek był czwarty, choć po treningach wydawało się, że musi zdobyć medal i to z najcenniejszego kruszcu. Ale temat psychologa dotyczy Adama Małysza w najmniejszym stopniu.
"Jestem już za stary na taką współpracę. Wciąż korzystam z metod, których nauczył mnie doktor Blecharz. Ale dla młodych ta droga jest otwarta. Czy powinni zacząć współpracować z psychologiem? Ja na tym skorzystałem, więc polecam" - mówi "Przeglądowi Sportowemu" Małysz.
Jego słowa potwierdza drugi trener reprezentacji, Łukasz Kruczek. "Na współpracy z doktorem Blecharzem wypłynął tylko Adam. Ale to dlatego, że my odbębnialiśmy te konsultacje. Traktowaliśmy je prawie jak karę" - twierdzi Kruczek. I dodaje, że gdyby wprowadzono psychologa do kadry, niektórzy zawodnicy i tak nie chcieliby z nim współpracować.
Adam Małysz nie przekłada formy z treningów na konkursy. Kamil Stoch w najważniejszych skokach przegrywa z tremą. Stefan Hula drży z nerwów, gdy tylko siada na belce. O Robercie Matei nie ma nawet co wspominać... Nic dziwnego, że wraca temat psychologa w kadrze polskich skoczków.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama