Justyna Kowalczyk biega świetnie w tym sezonie nie tylko dzięki swoim umiejętnościom oraz wiedzy trenera Aleksandra Wierietielnego. Oboje podkreślają, że wiele pomógł Maciej Kreczmer oraz prowadzona pod jego okiem nauka zjazdów.

Reklama

Przed tym sezonem do współpracy zaproszono naszego najlepszego narciarza. Z Kreczmerem Justyna Kowalczyk przebiegła wiele kilometrów. Współpraca z Maćkiem daje bardzo dobre efekty. On jest jak bardzo dobry doping, ale dozwolony - żartuje Wierietielny. Justyna sama nie wykonałaby takiej pracy, jaką wykonała z Maćkiem w letnim okresie przygotowawczym - dodaje trener trzykrotnej triumfatorki Tour de Ski.

Również Justyna nie może się nachwalić pomocy kolegi. Treningi z Maćkiem były super. Wielkie dzięki, że zechciał ze mną popracować - uśmiecha się nasza narciarka. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie to bardziej ścisła współpraca. Przed biegiem na Alpe Cermis przez cały ranek myślałam: „Masz biec jak za Maćkiem w Sierra Nevada, dasz radę”. Biegaliśmy ostro po górach, przez to mam kolano do operacji, ale opłaciło się - zapewnia Kowalczyk. Na naszą uwagę, żeby uważała na Norwegów, którzy mogą przechwycić Kreczmera, Justyna odparła ze śmiechem: Ale wtedy to one będą kolana operować.

Kowalczyk poprawiła też technikę zjazdów. Dwa razy byliśmy na lodowcu Dachstein i tam ćwiczyliśmy. Justyna zjeżdżała stokiem zjazdowym, często tylko w bikini. Bywało, że lądowała na boku albo na tyłku, aż w końcu dobrze nauczyła się zjeżdżać - zdradza na koniec Wierietielny.

>>>Zobacz także: Małysz robił zdjęcia z dachu ciężarówki