Norweżka określiła siebie jako "gruntownie odświeżony zegarek, w którym wszystko jest na swoim miejscu". 26 listopada podczas pierwszych zawodów PŚ w Kuusamo minie 622 dni od jej ostatniego startu w tym cyklu, którym był wygrany przez nią bieg na 30 kilometrów techniką dowolną 15 marca 2015 roku w Oslo - obliczył dziennik „Verdens Gang”.
W rozmowie z gazetą biegaczka powiedziała, że nie zdawała sobie sprawy z tego, że aż tyle dni minęło. "To jest jednak bardzo długa przerwa, więc sama jestem ciekawa, jak również bardzo niepewna swojej dyspozycji startowej podczas rywalizacji, a nie tylko na treningach”.
Poza 15 startami w PŚ Norweżka pobiegnie dwa razy podczas norweskiej inauguracji sezonu w dniach 18-20 listopada w Beitostoelen, gdzie odbędą się biegi na 10 kilometrów w technikach klasycznej i dowolnej oraz sprint w technice dowolnej.
Biegaczka już wcześniej zapowiedziała, że nie weźmie udziału w Tour de Ski, lecz wystartuje w mistrzostwach kraju w pierwszym tygodniu lutego.
W dniach 22 lutego - 5 marca odbędą się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Lahti. Bjoergen jeszcze nie wie, w ilu konkurencjach wystartuje.
Po urodzeniu dziecka 26 grudnia ubiegłego roku Norweżka bardzo szybko wróciła do intensywnych treningów i wystartowała 12 marca w biegu jej imienia na 42 kilometry, a następnie 16 marca w sprincie pokazowym.
Później nieoczekiwanie wycofała się z mistrzostw kraju z powodu kontuzji biodra. Podczas późniejszych badań lekarze stwierdzili również pęknięcia miednicy, w efekcie czego biegaczka wznowiła pełne treningi dopiero we wrześniu.
„Zbyt szybko chciałam wrócić do treningów na pełnym wysiłku, nie zdając sobie sprawy jakim obciążeniem jest poród. Chociaż przez cale lato trenowałam alternatywnie, bez obciążania biodra, to jednak jestem przygotowana do sezonu” - zapewniła.