Świątek wykonała kolejny krok w stronę obrony tytułu na US Open. Po poniedziałkowym wyeliminowaniu Szwedki Rebeki Peterson następną przeszkodą była Daria Saville z Australii.

Niski ranking (322 WTA) oraz wyznanie samej Saville, która przed meczem powiedziała, że ma nadzieję nie przegrać 0:6, 0:6, mogły wskazywać, że będzie to spacerek. Nie można jednak było jej lekceważyć, bo w 2017 była 20. rakieta świata.

Reklama

Wiem, że długo jej nie było przez problemy z kolanem. Cieszę się, że wróciła, bo to pozytywna osoba. Wiedziałam, że będzie dużo biegać, bo to taki typ zawodniczki. Ale przed i w trakcie meczu skupiałam się na sobie - powiedziała Świątek.

To skupienie było widoczne, ale Polka rozpoczęła dosyć nerwowo od oddania swojego podania. Błyskawicznie odrobiła straty i po chwili prowadziła już 4:2. Po dwóch gemach obustronnych przełamań Świątek serwowała z szansą na zamknięcie seta i mimo iż fragmentami jej gra była daleka od ideału wykorzystała pierwszą piłkę setową i wygrała 6:3.

Wiem, że popełniałam błędy, ale tak to jest jeśli jest się stroną atakującą i jeśli się ryzykuje. Nie grało się mi się z nią łatwo, bo returnowała używając mojej mocy - wyznała raszynianka.

W drugim secie to Saville najpierw dała się przełamać, ale potem wyrównała na 2:2. Świątek jednak nie dała jej rozwinąć skrzydeł i w kolejnym gemie znów ją przełamała. Prowadzenie utrzymała do końca rozstrzygając tę partię wynikiem 6:4. Po meczu Saville bardzo chwaliła Polkę, a w szczególności to, jak mocne są jej uderzenia (porównała je do Marii Szarapowej oraz Sereny Williams) oraz jak świetny jest jej top-spin, którego - według niej - nie ma nikt w kobiecym tourze.

Cieszę się, że tak o mnie mówi. Wiem, że mam dużo mocy przy moich uderzeniach, ale czasem mądrzej jest nie grać na 100 procent, tylko raczej zwolnić piłkę. Zdaję sobie sprawę, że robię się coraz silniejsza i trzeba tę siłę kontrolować - zdradziła zawodniczka trenera Tomasza Wiktorowskiego.

Reklama

Polka odniosła się także do słów, które wypowiedziała w pomeczowym wywiadzie na korcie, kiedy wyznała, że turniej w Cincinnati kosztował ją tyle sił, że nie szuka obecnie w Nowym Jorku żadnych atrakcji, tylko woli odpocząć i się zregenerować.

Nie musicie się o mnie martwić. Właśnie fajnie dla mnie jest to, że spędziłam tutaj na korcie mniej czasu niż w Cincinnati. Poza tym nie jestem taką osobą, która pójdzie na miasto w Nowym Jorku, bo wrażeń jest tutaj za dużo. Wolę się wyciszyć i odpocząć - powiedziała liderka rankingu WTA.

Teraz na jej drodze stanie Kaja Juvan ze Słowenii, która prywatnie jest jej przyjaciółką. Obie zawodniczki spotkały się ze sobą dwa dni temu na kolacji i choć wiedziały, że są w tej samej ćwiartce drabinki, to uważają, że najlepiej jest rozdzielić tenis od sympatii poza kortem.

Grałyśmy już ze sobą kilka razy - ostatni raz na Roland Garros w 2021 - więc teraz będzie podobnie. Na czas meczu na chwilę "zawiesimy" naszą przyjaźń, ale potem znów będziemy najlepszymi przyjaciółkami. Cieszę się, że ją mam, bo jest jedną z najmądrzejszych i najszczerszych osób jakie znam - podsumowała 22-letnia zawodniczka.

Na koniec Świątek przyznała, że zdziwiła, ale i mile zaskoczyła ją informacja o tym, że Andy Murray chciałby zagrać z nią w parze w miksta.

To legenda i mega inspirujący człowiek, dobrze się z nim rozmawia, dlatego bardzo mi to pochlebia. Może kiedyś zagramy razem, ale teraz sezon WTA jest tak wymagający, że na razie nie będę sobie dokładała debli - zakończyła Polka, która dodała także, że wciąż planuje wspólną grę w przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu z Hubertem Hurkaczem.

Fajnie się z nim gra, bo to jeden z topowych zawodników na świecie. Cieszę się, że możemy razem promować polski tenis - podkreśliła.

Tomasz Moczerniuk