20-latek, który niezależnie od końcowych rozstrzygnięć na Flushing Meadows straci prowadzenie w światowym rankingu na rzecz Novaka Djokovica, ma świadomość, iż jego droga do tytułu wydaje się teoretycznie trudniejsza niż Serba. Jak przyznał, wie, że niektórzy gracze twierdzą, iż skupiają się tylko na sobie i ewentualnie sprawdzają najbliższego przeciwnika, za to lubi od rana do wieczora sprawdzać wyniki i być świetnie zorientowany, co się dzieje na kortach.
"Nie ma znaczenia, czy jest to górna, czy dolna połówka. Śledzę wszystkie wyniki, lubię wiedzieć, co się dzieje" – powiedział Alcaraz.
A w tegorocznej edycji zmagań w Nowym Jorku sytuacja nie rozwija się korzystnie dla niego. W połówce drabinki, w której znajduje się Djokovic, odpadło już wielu wysoko rozstawionych zawodników, m.in. "czwórka", czyli Duńczyk Holger Rune, grający z numerem piątym Norweg Casper Ruud czy Grek Stefanos Tsitsipas (nr 7.). Z najgroźniejszych rywali zostali tylko Amerykanie - Taylor Fritz i Frances Tiafoe, odpowiednio, dziewiąty i dziesiąty tenisista listy ATP.
W połówce Alcaraza natomiast wciąż są rozstawiony z numerem trzecim Rosjanin Daniił Miedwiediew, choć w czwartek stracił seta z Australijczykiem Christopherem O'Connellem, Włoch Jannik Sinner (nr 6.), Rosjanin Andriej Rublow (8) czy Niemiec Alexander Zverev (12).
Hiszpan zdaje sobie sprawę ze skali wyzwania, jakim jest powtórzenie sukcesu sprzed roku, ale czuje się też na siłach, by podjąć rękawicę.
"Czuję się bardzo dobrze. Myślę, że gram coraz lepiej. Z Harrisem zaliczyłem świetny mecz" - ocenił.
W sobotę na jego drodze stanie Brytyjczyk Dan Evans (nr 26.). Alcaraz wygrał oba poprzednie spotkania z tym rywalem, m.in. w tym sezonie w Barcelonie.
"Będzie ciężko. To znakomity tenisista. Dobry serwis i wolej, dobra gra przy siatce..." - powiedział Alcaraz.