Gołota jest w świetnej formie, ale na razie nie mistrzowskiej. A przed swoją piątą walką o tytuł chce być pewnym wygranej. "Decyzje o kolejnym rywalu podejmą Don King i Andrzej. To Gołota zdecyduje, czy już jest gotowy do walki o tytuł, czy potrzebne mu jeszcze jedno starcie bez tak ogromnej presji" - mówi menedżer Polaka, Ziggy Rozalski.



Walka z 27-letnim Mollo byłaby idealna. Obydwaj są zawodnikami Kinga, więc teoretycznie łatwo doprowadzić do ich pojedynku. "Widziałem Mollo chyba raz w życiu. Niewiele o nim wiem. Nie słyszałem o tej propozycji, więc na razie poważnie o niej nie myślę" - opowiada Gołota. Doskonale zna Mollo trener Polaka, Sam Colonna. "Pracowałem z nim w 2001 albo 2002 roku, spotykaliśmy się dzień w dzień w gymie" - mówi Colonna. "Jego atuty to siła i mocny cios, to jest puncher" - ocenia trener Gołoty.



Mollo jest niski (185 cm). Rzuca się na rywala od pierwszej sekundy pojedynku, a to zła wiadomość dla Gołoty, który wolniej się rozkręca. W sobotę Mollo znokautował w drugiej rundzie Artura Bińkowskiego. "Polski wojownik" leżał na deskach trzy razy. Tuż po tej walce Mollo (wysokie, 8. miejsce w rankingu pretendentów WBA) ogłosił, że chce walczyć z Gołotą. "Mój cel? Mistrzostwo świata w wadze ciężkiej. Nie teraz, muszę być cierpliwy" - mówi Amerykanin.



Colonna kręci głową na walkę Gołoty z Mollo. "Co ta walka nam da? Możemy ją potraktować jako kolejne przetarcie, tylko po co? Jeżeli Andrew dostałby teraz walkę o mistrzostwo świata, musiałby się do niej przygotować. To jest do zrobienia. On jest w gazie, stoczył w krótkim czasie dwa pojedynki, w Polsce i w Nowym Jorku. Zaprezentował solidny boks. Trochę odpocznie i będzie gotowy. Po pokonaniu McBride'a Andrew wraca na szczyt. Wygląda na to, że za chwilę ustawi się do niego kolejka chętnych do walki".



O Gołocie zawsze z uznaniem wypowiadali się inni pięściarze. Teraz głos (choć nie w sprawie walki) zabrał Jameel McCline, który 6 października przegrał w Madison Square Garden w pojedynku o tymczasowy pas WBC z Samuelem Peterem (tej samej nocy w tym samym miejscu Gołota pokonał McBride'a). "Nie wiem, dlaczego tak bardzo lubię Gołotę" - mówi McCline. "Znamy się od lat, byłem jego sparingpartnerem. Wtedy nie był dla mnie miły, chyba dla nikogo nie był. Ale przez te wszystkie lata nawiązała się między nami jakaś więź. Dziwne, bo spotykamy się tylko na konferencjach prasowych albo w gymach, a kocham go na zabój. Nie wiem, dlaczego. Ale wiem, że to wielki, wielki, wielki bokser, który miał pecha w swojej karierze. Pewnie dlatego tak go lubię. Uwielbiam tego dzieciaka."















Reklama