"Pod uwagę biorę dwie możliwości: Górnik Zabrze i klub, który będzie miał szansę walki o Ligę Mistrzów" - powiedział DZIENNIKOWI Dudek.
34-letniego obecnie bramkarza do zmiany barw klubowych zmotywował trener reprezentacji Leo Beenhakker. Mimo że Dudek w Madrycie cały czas pozostaje w odwodzie, Holender przy okazji meczów reprezentacji wpisywał go na tzw. listę rezerwowych. Przekaz był czytelny: jeśli tylko zaczniesz grać, możesz liczyć na powrót do reprezentacji.
"Widzę, że w dalszym ciągu nie wypadłem z kręgu zawodników, którymi interesuje się selekcjoner, i dlatego postanowiłem jeszcze raz podnieść rękawicę. Na mundialu już byłem, zwyciężyłem z Liverpoolem w Lidze Mistrzów, chcę zagrać na mistrzostwach Europy. Dlatego postanowiłem, że zimą odejdę z Realu Madryt do klubu, w którym będę mieć miejsce w składzie. Jeśli nie znajdzie się nic w Hiszpanii, jestem gotów wrócić do Polski. Tym bardziej że bardzo mocno naciska na ten powrót moja żona Mirella. Mamy już dość tułaczki po świecie, 11 lat wystarczy. Z racji sentymentu mógłbym grać w Zabrzu. Od dziecka byłem kibicem tego klubu, przez pięć lat miałem karnet na mecze. W grę wchodzą także przenosiny do drużyny, która walczyłaby o Ligę Mistrzów. Myślę, że przydałoby się moje doświadczenie w tych rozgrywkach" - analizował bramkarz, który w polskiej ekstraklasie rozegrał zaledwie 15 spotkań w Sokole Tychy.
Dlaczego Dudkowi znudziło się w Realu? "Okres euforii związany z podpisaniem komtraktu z najlepszym klubem świata już minął. Owszem, to jest fantastyczne miejsce, o którym wielu piłkarzy może jedynie pomarzyć. Prawda jest jednak taka, że ludzie zupełnie inaczej do ciebie podchodzą, jeśli grasz. A ja wiem już doskonale, że nie mam tu szans. Iker Casillas raczej stąd nie odejdzie, a do tego ma ochotę pobić rekordy Paco Buyo czy Alfredo di Stefano. Przez cały kontrakt będę w stanie zagrać ledwie kilka razy w Pucharze Króla lub innych mniej ważnych rozgrywkach. Moją rolę może pełnić praktycznie każdy bramkarz. Nie ma znaczenia, czy ja będę siedział na ławce, czy trzeci bramakarz Jordi Codina. A ja jeszczę chcę trochę pograć w piłkę. Podjąłem decyzję: teraz albo nigdy" - dodaje Dudek.
Aby zacząć grać, Polak będzie musiał zrezygnować ze znacznej części uposażenia, jakie ma w Realu Madryt (okoła miliona euro za sezon). Ani Wisły Kraków, ani tym bardziej Górnika nie stać na taką kwotę.
"Mogę sobie pozwolić na luksus gry dla przyjemności. Mam przy tym pewność, że większą radość sprawi mi jazda autobusem po Polsce niż komfortowe życie w Hiszpanii" - zakończył Dudek.