Pojawiły się pogłoski, że nie gra pani w Warsaw Open z powodów finansowych, a nie kontuzji.
To nieprawda. Zrezygnowałam z udziału w turnieju z powodu urazu pleców, którego nabawiłam się podczas turnieju w Rzymie w meczu z Aną Ivanović. To moje kolejne zapalenie tej części ciała. Tym razem dolnej ich części. Takiej kontuzji nie da się wyleczyć w trzy dni. Jestem przekonana, że do startu turnieju na Roland Garros wszystko będzie dobrze.
Problemem nie było obiecane startowe? Pojawiły się głosy, że organizatorzy obiecali pani za start określoną sumę pieniędzy?
Nie chcę już się na ten temat wypowiadać. Sądzę, że nie powinno się publicznie prać brudów i wyrzucać sobie błędów. To nie ma większego sensu. Wycofałam się z turnieju z powodu kontuzji - i tylko dlatego.
Ponoć nie ma pani najlepszych kontaktów z organizatorami.
Szczerze mówiąc, organizacja tego turnieju nie przypadła nam do gustu i rzeczywiście mamy tutaj wiele problemów. Nawet to, że nie wpuszczono dzisiaj mojej siostry Uli na centralny kort, jest według mnie skandalem. Tak nie powinno być. Jeśli dyrekcja się nie zmieni, będę miała problem, by tutaj występować.
Nie wpuszczono pani także na parking samochodowy…
Zgadza się, a to że jeżdżę mercedesem (sponsorem turnieju jest Suzuki - przyp. red.), nie powinno mieć na to żadnego wpływu. Czy to jest Kraków, czy Warszawa, samochodu nie zmienię. A to, że nie wpuszczono mnie na parking, to jest już paranoja, bo tego nie da się inaczej nazwać.
Czyli nie jest pani zadowolona, że wraz ze zmianą miejsca i nazwy turnieju zmienili się także organizatorzy?
Trzy, czy dwa lata temu byłam inaczej traktowana. A w tym roku tak, jakbym była wrogiem wszystkich i winna wszystkiemu. I to można odczuć na każdym kroku, nawet na parkingu czy na korcie centralnym. Nie wiem, co mam o tym myśleć. Turnieje na Warszawiance były o wiele lepsze. Przede wszystkim warunki dla zawodniczek, cała baza.
Nie jest pani żal, że nie zagra na jedynym polskim turnieju?
Troszkę mi smutno, ale mogę zrewanżować się tym, że grałam w Gdyni dwa mecze w Pucharze Federacji. Bardzo chciałam grać w Polsce, zgłosiłam się w końcu już przed kilkunastoma tygodniami. Niestety nie udało się.
Tegoroczny program startów WTA Tour jest bardzo przeładowany.
Przed startem w Warszawie grałam w czterech turniejach, w sumie to w pięciu, gdyby doliczyć do tego mój start w Gdyni. Tyle startów z rzędu to bardzo duże obciążenie fizyczne. Niestety odbiło się to na moim zdrowiu.
A przygotowania do startu w French Open? Czy pani wyzdrowieje?
Mam nadzieję, że tak. Byłam u lekarza, otrzymałam tabletki przeciwzapalne. Ta kontuzja trochę już się ciągnie, jakieś dwa tygodnie, więc jestem przekonana, że do startu w Paryżu powinnam być już w pełni sił. Przez cały czas przechodzę także rehabilitację u fizjoterapeuty z WTA. Zabiegi zaczęłam od Rzymu. Dłużej zostałam w Madrycie, by poddawać się zabiegom. Ze względu na plecy miałam trzy luźniejsze dni, tylko wizyty u fizjoterapeuty. Tutaj będzie podobnie.
Jak długo zostanie pani w Warszawie?
Do środy, zobaczę więc Urszulę na korcie.
Ma pani swoje faworytki?
Chciałabym, by wygrała siostra. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie będzie łatwo, bo w Warszawie pojawiły się bardzo dobre zawodniczki. Tak naprawdę każda z nich może wygrać.