"Jeździłem niedawno w specjalnych "alkogoglach", które imitują jazdę po pijanemu. Widziałem drogę tak, jak widzi ją kierowcą mający 1,5 promila alkoholu we krwi. Wszystko się rozmazywało. Nie wiem, jak naprawdę prowadzi się po pijanemu" - opowiada Małysz "Gazecie Wyborczej".
"Po alkoholu nigdy nie wsiadłem i nie wsiądę za kierownicę, ale jadąc w "alkogoglach" czułem się okropnie. Masz kłopot z oceną odległość, reakcja jest opóźniona. Jeżdżąc po alkoholu, z góry skazujesz się na przegraną i nieszczęście" - ostrzega Małysz w "Gazecie Wyborczej".