Mogło być dużo gorzej...
Dzień przed losowaniem byłem na kolacji z Guusem Hiddinkiem i Marco van Bastenem. Trenerzy Rosji i Holandii zapytali mnie, jaką chciałbym wylosować grupę. Odpowiedziałem, że taką, w której grałyby Holandia, Włochy i Niemcy. W końcu po to jedziemy na Euro, żeby zmierzyć się z wielkimi wyzwaniami, czyż nie? Ale po losowaniu jestem zadowolony.

Reklama

Van Basten nie miał tyle szczęścia.
Gratulacje dla Marco, on ma łatwą grupę (Beenhakker poklepuje po plecach przechodzącego obok van Bastena). On zawsze tak dobrze losuje!

Trudno będzie się grało przeciwko gospodarzom?
Mnie się to podoba. To zawsze miłe uczucie grać na stadionie, gdzie jest atmosfera wielkiego święta. A meczom gospodarzy takie emocje towarzyszą.

Niemcy to nasze przekleństwo.
Teraz to nasze wielkie wyzwanie. Świetny zespół, ale dzisiaj w futbolu na szczeblu reprezentacji nie ma łatwych zwycięstw. Ani dla nas, ani dla żadnej innej drużyny. W naszej grupie naprawdę wszystko może się zdarzyć. Na papierze faworyt jest jeden - to Niemcy. Drugie miejsce? Chorwacja… Ktoś mogłby pochopnie tak powiedzieć. Tylko, że my nie gramy na papierze. Gramy na trawie. Z tego wszystkiego właśnie najbardziej się cieszę, że gramy na trawie.

Reklama

Wyeliminowaliśmy Serbię. To dobrze wróży przed meczem z Chorwacją?
W pewnych aspektach gry to podobne zespoły. Nie zapominajmy jednak, że Chorwaci mają dzisiaj lepszą drużynę. Wspaniałe indywidualności piłkarskie. Świetne eliminacje za nimi. Macie jednak rację - są pewne podobieństwa w grze Serbii i Chorwacji. Postaramy się to jakoś wykorzystać.

Teraz nastał czas przygotowań. Od czego zaczniecie?
Wiem dobrze, czego chcemy i jak mamy to osiągnąć. Teraz najważniejsze jest zgrupowanie w Turcji. Dwudziestu czterech młodych piłkarzy, z których każdy ma szansę. Potem obóz w Grecji. Wiem także, z jakimi chcielibyśmy zagrać rywalami. Dotychczas nie planowaliśmy konkretnych spotkań, bo przecież nie wiedzieliśmy, jakie będą wyniki losowania. Nie było sensu grać z Austrią, skoro teraz mamy Austriaków w grupie. Czeka nas dużo pracy. Można powiedzieć, że teraz z całych sił skupiamy się na trzech rywalach grupowych. Czas odrobić pracę domową.

Cel wciąż ten sam? Zwycięstwo w mistrzostwach Europy?
Jeśli chcesz wygrać taki turniej, musisz ogrywać wielkie drużyny.

Reklama

Może zapyta pan Rehhagela, jak tego dokonać?
W Grecji tkwi odpowiedź. Dzisiaj, po losowaniu, wszyscy mówią: „Austria to outsider, ktoś tam słaby”. A ja byłem w Portugalii na poprzednich mistrzostwach Europy i pytam: kto wtedy stawiał na Greków? I co się stało na koniec? To jest całe piękno futbolu. Dlaczego jest taki ekscytujący? Bo zdarzają się takie niespodzianki.

Może będzie nam łatwiej o niespodziankę. W końcu - nawet w starciu z gospodarzami - możemy liczyć na fantastycznych kibiców z Polski.
Mam taką nadzieję. Chciałbym, żeby powtórzyło się to, co stało się w Brukseli, gdy graliśmy z Belgią. Albo w Lizbonie - podczas meczu z Portugalią. Piłkarze czuli niesamowite wsparcie i to bylo coś fantastycznego.

Jak podsumowałby pan to losowanie?
Powiem tak: gdybym był Polakiem, to cieszylbym się. To byłoby dla mnie dobre losowanie. Ale nie wiem, czy jestem Polakiem...