Asystent Hannu Lepistoe widzi, że z naszymi zawodnikami jest coś nie tak. "Denerwujemy się na tą sytuację, bo każdy chciałby, aby już było dobrze, aby początek sezonu był lepszy. W skokach poprawa jednak nie następuje z dnia na dzień. To proces, który musi trochę potrwać i dlatego musimy być cierpliwi" - przekonuje Łukasz Kruczek.
"Oczywiście nie siedzimy z założonymi rękami i nie czekamy na cud. Staramy się wprowadzać program naprawczy całej sytuacji. To dlatego zrezygnowaliśmy z poniedziałkowego treningu w Zakopanem i we wtorek wyjeżdżamy do Ramsau" - tłumaczy trener.
W Austrii Adam Małysz i spółka muszą dać z siebie wszystko. "W Ramsau chcemy spokojnie popracować przed Pucharem Świata w Engelbergu. Przyjadą tam również zawodnicy, którzy występowali w Pucharze Kontynentalnym w Rovaniemi. Na miejscu zdecydujemy kto pojedzie do Engelbergu, a kto na Puchar Kontynentalny do Garmisch-Partenkirchen. Musimy wyznaczać sobie nowe cele, bo w Pucharze Świata, choć sezon jest jeszcze długi, strata Adama do Morgensterna jest już spora. Jest jednak przecież Turniej Czterech Skoczni, mistrzostwa świata w lotach, jeszcze wiele startów przed nami i postaramy się w nich o lepsze wyniki" - mówi Kruczek.