W czwartek prokuratura krajowa we Wrocławiu przesłuchała b. prezesa PZPN w charakterze świadka w śledztwie, dotyczącym korupcji w polskiej piłce nożnej. W rozmowie z dziennikarzami po wyjściu z prokuratury Listkiewicz powiedział, że jako prezes PZPN nie wiedział o korupcyjnym procederze, a gdy tylko docierały do niego jakieś niepokojące sygnały, zawiadamiał prokuraturę.
>>>Listkiewicz o korupcji nic nie wiedział
Minister dziwi się, że prezes PZPN mógł nic nie wiedzieć. Ćwiąkalski podkreślił, że śledztwo w tej sprawie nadal się toczy i nie padło jeszcze ostatnie słowo. "Problem w tym, że jak tylko się przesłuchuje kolejne osoby, to one sobie przypominają o innych zdarzeniach i wskazują dalsze osoby. Dlatego trudno powiedzieć, kiedy to śledztwo się zakończy" - mówił minister.
Zdaniem Ćwiąkalskiego zmiana organizacyjna planowana w prokuraturze od 1 stycznia przyszłego roku przyspieszy postępowania związane z korupcją w piłce nożnej.
>>>Listkiewicz nie boi się więzienia
Śledztwo w sprawie korupcji w polskim futbolu toczy się od maja 2005 r. Do tej pory prokuratura postawiła zarzuty ok. 170 osobom: działaczom sportowym, sędziom, obserwatorom PZPN, m.in. dwóm członkom zarządu PZPN Witowi Ż. i Kazimierzowi F.
W grudniu ub. roku przed wrocławskim sądem rozpoczął się pierwszy proces w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadło 17 osób, w tym Ryszard F., pseud. Fryzjer - domniemany organizator całego procederu.