CEZARY KOWALSKI: Szczęśliwy, podniecony, przerażony? Jak pan się czuje w pierwszym dniu nowej pracy?

STEFAN MAJEWSKI: Szczęśliwy i podniecony na pewno. Przecież nigdy wcześniej nie miałem takiego fantastycznego zajęcia. To niesamowity zaszczyt i satysfakcja prowadzić najważniejszą drużynę w tym kraju.

Reklama

Niech pan się nie obrazi, ale to banał. Tak naprawdę to co pan może zrobić przez te kilka dni zgrupowania we Wronkach? Sądzi pan, że w ciągu kilku treningów da się stworzyć drużynę, która rzuci na kolana Czechów oraz Słowaków i jakimś cudem awansuje na mundial w RPA?

Na pewno nie da się przygotować zespołu pod względem fizycznym czy motorycznym. Zawodnicy nad tym pracują w klubach. Ja mogę drużynę odpowiednio dobrać, ustawić na boisku, zachować odpowiednie proporcje i zmotywować. Z jednej strony to bardzo niewiele, ale z drugiej strony bardzo dużo. Mam ogromną nadzieję i wierzę w to, że tak zmontuję zespół, że wszycy po tych dwóch meczach będziemy zadowoleni.

Reklama

Popracował pan przez te kilkanaście dni nad jakimś strategicznym planem, czy raczej idzie pan na żywioł i wszystko wyjdzie w praniu?

Zgrupowanie rozpisane mam co do minuty, wszystkie zajęcia, podział na role. Mam już nawet w głowie skład jaki wybiegnie na sobotni mecz w Pradze.

To po co pan mówi publicznie, że każdy z zawodników przyjeżdżających na zgrupowanie ma takie same szanse i teraz jest czas oby zdołali do siebie przekonać?

Reklama

Bo to prawda, przecież ten mój skład może się w każdej chwili zmienić. Jak ktoś mnie zaskoczy pozytywnie, to będę się dalej zastanawiał. Powiem szczerze, na dzisiaj siedmiu zawodników wydaje mi się pewniakami. Gdybym nie miał w planach takiego szkieletu drużyny, to by o mnie źle świadczyło jako o trenerze.

Jak zagramy z Czechami?

Ofensywnie, w ustawieniu 4-4-2, z klasycznymi dwoma napastnikami. Konkretnego składu panu jednak nie podam, nacieszcie się spekulacjami.

Co z Niemcem polskiego pochodzenia Sebastianem Boenischem?

Obrońca Werderu nie ma polskich dokumentów, jak je załatwi, od razu go powołam.

Trener Jagiellonii Białystok Michał Probierz pochwalił pana za odważne powołanie do kadry młodego Kamila Grosickiego. Mówił, że uratować pana może tylko jakaś ułańska szarża i szalony, zaskakujący ruch w stylu wstawnia do pierwszego składu tego typu zawodnika...

Zna mnie pan, tchórzem nie jestem. Na pewno drużyna nie zagra na alibi, trzeba próbować. Możecie się spodziewać niespodzianek w składzie.

Jerzy Dudek, którego odkurzył pan po latach, w trakcie Euro 2012 będzie miał blisko 40 lat. Perspektywiczne to pana posunięcie nie jest...

Ja muszę teraz wygrać te dwa mecze. To mnie tylko interesuje. Wziąłem Dudka, bo na co dzień trenuje w najlepszym klubie na świecie i broni strzały najlepszych i najdroższych piłkarzy świata. Nie sądzę aby trenerzy Realu Madryt trzymali w klubie tak długo zawodnika, nawet rezerwowego, który nie reprezentuje odpowiedniego poziomu. To jedyny wyjątek dla niegrających w klubach zawodników jaki zrobiłem. Chciałem też Ebiego Smolarka, myślałem, że trochę pomogę mu tym powołaniem, ale się nie udało. Do dzisiaj nie znalazł klubu i z niego zrezygnowałem. Rafał Murawski nie gra prawie wcale w Rubinie Kazań i dlatego jemu też podziękowałem.

Więcej przeczytasz we wtorkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej".