Na początku przyszłego tygodnia Światowa Rada Sportów Motorowych zdecyduje o karach dla Renault za ustawienie w ubiegłym sezonie wyścigu o GP Singapuru.
Nikt nie ma wątpliwości, że Renault jest winne. Wskazuje na to odejście z francuskiej ekipy szefa zespołu Flavio Briatore i głównego inżyniera Pata Symondsa.
Jeśli Alonso wiedział o "przekręcie" Renault, to na pewno nie dostanie pracy w Ferrari. A kierowca raczej zdawał sobie sprawę z tego, co dzieje się na torze... "Fernando o wszystkim wiedział. Nie mógł tego zignorować. Inteligentny kierowca na pewno zadawałby pytania jeśli zespół mówi mu, że startując z 15 pola już po 12 okrążeniach ma zjechać na pit stop" - twierdzi na przykład Nelson Piquet Senior.
Jeśli okaże się, że Alonso o przekręcie wiedział, Ferrari będzie wolało zatrudnić Roberta Kubicę. Włosi chcieli Polaka już w tym sezonie, jako zastępcę kontuzjowanego Felipe Massy. Kubica nie chciał być jednak kierowcą "na chwilę" i odmówił teamowi z Maranello.
Zespół Ferrari wciąż nie wie, czy sprowadzić Fernando Alonso, czy może raczej Roberta Kubicę. Po tym, jak światło dzienne ujrzała "afera singapurska", akcje Hiszpana spadły. Jeśli okaże się, że Alonso wiedział o przekręcie Renault podczas GP Singapuru, Ferrari na pewno mu podziękuje.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama