"Na pewno będę oglądał w telewizji mecze Euro i będę trzymał kciuki za chłopaków. Nie wybieram się do Niemiec. Grupa, w której zagrają Polacy, nie jest łatwa, ale nie ma co narzekać" - kontynuował olimpijczyk z Pekinu i Rio de Janeiro, gdzie był chorążym.
Trzykrotny medalista mistrzostw świata nie kontaktuje się z zawodnikami drużyny Marcina Lijewskiego. Z tej ekipy w kadrze grał tylko z Kamilem Syprzakiem i Michałem Daszkiem. "Generalnie śledzę wyniki reprezentacji" - dodał.
Bielecki oceniając klasę grupowych rywali stwierdził, że Słowenia jest zawsze niewygodnym zespołem, który może sprawić dużo problemów. Wyspy Owcze "to może żadna marka", ale młodzieżowcy notują w swoich grupach wiekowych dobre wyniki. "Ta drużyna ma potencjał. Na pewno nie będzie łatwo i prosto" - ocenił wyspiarską reprezentację. Z kolei Norwegia to jego zdaniem zespół, który w ostatniej dekadzie walczy w światowej czołówce.
Były reprezentant kraju (259 meczów, 962 gole) wyraził nadzieję, że polska obrona będzie monolitem, który da spokój w ataku. "Kiedy my graliśmy to bramka zapewniała nam dużo jakości. Sławek Szmal w momentach kryzysowych brał na siebie ciężar gry i potrafił nam wygrywać mecze. Silna bramka, dobra obrona, kontra, to elementy podstawowe w każdym zespole piłki ręcznej" - zawyrokował.
Głównych kandydatów do podium tradycyjnie upatruje w zespołach Francji, Danii a także gospodarza imprezy - Niemiec. "Norwegowie też będą chcieli coś udowodnić, że są reprezentacją na medal. Nie można lekceważyć Szwecji, Hiszpanii i Węgier. Mam nadzieję, że te zespoły za bardzo nam nie odjechały i będzie można z nimi powalczyć" - ocenił srebrny z 2007 roku i dwukrotnie brązowy (2009 i 2015) medalista mistrzostw świata.
Biało-Czerwoni po raz 11. zagrają w mistrzostwach Europy. Rywalizację zaczną w czwartek w Berlinie, a mecze o medale odbędą się w Kolonii.