Dokument podpisany został jedynie przez byłego prezesa PZPN, a więc decyzja o przyznaniu Holendrowi tej niebotycznej i zupełnie niezrozumiałej nagrody została podjęta jednoosobowo, bez zgody poprzedniego zarządu PZPN - pisze "Polska".

Reklama

>>>Lato: Beenhakker może spać spokojnie

Nasuwa się więc pytanie, czy prezes Michał Listkiewicz mógł bez akceptacji związkowych władz wypłacić selekcjonerowi niezakontraktowaną wcześniej premię. I czy było to działanie zgodne z prawem, nienarażające stowarzyszenia na finansowe straty, czyli - de facto - prowadzące do niegospodarności związku, o co ostatnio kruszył kopię minister sportu Mirosław Drzewiecki oraz urząd skarbowy?

>>>Beenhakker: Mam ten sam cel co prezes

Prezes Lato sprawę zechce zapewne wyjaśnić po powrocie Listkiewicza z wojaży po Nowej Zelandii. Stąd jego prośba do członków zarządu o zachowanie czasowej dyskrecji.

Reklama