Dzień przed spotkaniem dochodziło do absurdalnych sytuacji. W radiu dziennikarze namawiali irlandzkich kibiców, żeby przybyli na stadion Croke Park. "Zróbmy wszystko, żeby było nas więcej od Polaków" - krzyczał reporter jednej z rozgłośni.
Jednak miejscowi bardziej już chyba żyją meczem rugby ich reprezentacji z Argentyną na tym samym obiekcie. W każdym razie, według doniesień mediów, na trybunach polskich kibiców ma być znacznie więcej od miejscowych. Początkowo organizatorzy dla kibiców biało-czerwonych przewidzieli raptem jeden sektor mogący pomieścić ponad 83 tysiące widzów Croke Park. Zainteresowanie polskiej emigracji meczem okazało się jednak tak duże, że wyznaczony sektor powiększył się już o kilka następnych, a najwięcej biletów sprzedanych zostanie prawdopodobnie w dniu meczu. Bo środa to dla niemal wszystkich polonusów obowiązkowy dzień wolny, o który starali się już od kilku tygodni.
"Specjalnie wziąłem sobie wolne właśnie w dniu meczu" - mówi Łukasz Adamczyk, który do Dublina przyjechał specjalnie z Belfastu w Irlandii Północnej. Z Polski wyjechał pracować fizycznie, ale okazał się na tyle dobrym piłkarzem, że w nowej ojczyźnie załapał się nawet do kadry czołowego zespołu Glentoranu Belfast. Rok temu brał udział w towarzyskim spotkaniu z wielkim Manchesterem United.
Adamczyk i inni nasi rodacy marzą o wygranej Polaków, bo potem przez kilka tygodni będą mogli się chwalić przed irlandzkimi pracodawcami. Dla nich zwycięstwo biało-czerwonych ma naprawdę olbrzymie znaczenie. "Właśnie dlatego nie możemy rozczarować" - mówi Łukasz Fabiański. "Chcemy, żeby kibice byli zadowoleni i z wyniku i ze stylu, w jakim zagramy z Irlandią" - dodaje golkiper Arsenalu Londyn.
Jednak o rehabilitację ze słowacką klęskę będzie dzisiaj bardzo trudno. Bo nie dość, że rywal jest całkiem mocny i zajmuje 38. miejsce w rankingu FIFA (Polacy są osiem miejsc wyżej), to biało-czerwoni, jak już niemal zawsze, znowu mają problemy z kontuzjami. W porównaniu z meczem w Bratysławie, wypadło aż czterech podstawowych piłkarzy, z czego bez trzech trudno wyobrazić sobie naszą drużynę narodową.
O ile zastąpienie Artura Boruca nie stanowi kłopotu, bo mamy Łukasza Fabiańskiego, to już znalezienie zmiennika dla Michała Żewłakowa jest jednym z kilku poważnych problemów Leo Beenhakkera. Selekcjoner musi postawić albo na Bartosza Bosackiego, który w niedzielnym meczu Lecha był tylko rezerwowym, albo na Tomasza Jodłowca, którego doświadczenie w meczach międzypaństwowych jest niemal zerowe.
Podobny ból głowy holenderski szkoleniowiec ma z obsadą drugiego defensywnego pomocnika. Nie wiadomo, który piłkarz zagra u boku Mariusza Lewandowskiego zamiast kontuzjowanego Rafała Murawskiego.
Nie będzie za to problemów z zastąpieniem Euzebiusza Smolarka. Za Ebiego zagra Jacek Krzynówek, który ostatnio wystąpił w dwóch meczach VfL Wolfsburg. Jednak i tak pozostaje piłkarzem, który ze wszystkich zawodników powołanych na mecz z Irlandią zagrał najmniej minut w klubie w tym sezonie. Więc jak i kim tu powalczyć o rehabilitację i dumą polskich kibiców?
IRLANDIA - POLSKA
Przypuszczalne składy:
Irlandia: Given - O'Shea, McShane, Dunne, Kilbane - Keogh, Gibson, Whelan, Duff - Doyle, Folan
Polska: Fabiański - Wasilewski, Dudka, Jodłowiec, Wawrzyniak - Błaszczykowski, M. Lewandowski, Garguła, Roger, Krzynówek - Brożek