>>>Wszyscy są mocno zmęczeni działaniami PZPN
Niemiec mówi, że podczas kadencji Michała Listkiewicza nie wszystko wyglądało tak, jak powinno. Byłemu członkowi zarządu PZPN nie podobał się zakres władzy finansowej byłego prezesa.
Listkiewicz mógł bowiem jednoosobowo, bez porozumienia z kimkolwiek, przyznawać premię związkowe, omijając procedury demokratyczne. Tak stało się między innymi z premią w wysokości miliona dolarów, jaką dostał Leo Beenhakker za awans do Euro 2008.
"Wewnątrzzwiązkowa dykteryjka mówiła, że za awans do Euro 2008 selekcjoner oczekuje premii w wysokości miliona. Prezes Listkiewicz był przekonany, że chodzi o złotówki, tymczasem podobno stanęło na tym, że okrągłą sumę wypłacono w dolarach. Podejmowanie takich decyzji w pojedynkę to naganna praktyka" - podsumowuje Niemiec na łamach "Sportu".