Za rok 2008 dziennik "The Times" przyznał Borucowi tytuł "The Loose Cannon Of The Year", co oznacza samochwałę, czy chwalipiętę roku. Mówi się tak na człowieka, po którym nie wiadomo, czego się można spodziewać.
"On nas nigdy nie zawodzi" - motywują swój wybór dziennikarze gazety, wskazując na prowokacje Polaka takie jak np. gesty w stronę kibiców rywala. "Dla każdego znajdzie się coś miłego - czy to balangowanie na ulicach Glasgow z pijanymi koleżkami z Polski, czy paradowanie po meczu w koszulce z wizerunkiem Jana Pawła II" - podsumowuje dziennik, dodając że na szaleństwa Polaka można przymknąć oko gdy dobrze gra, ale zdarzały mu się w tym roku fatalne wpadki.
"The Times" wybrał także najlepszy fragment z tegorocznych wywiadów z Borucem. "Czy naprawdę jesteś taki religijny?" - zapytał bramkarza dziennikarz. "Jasne" - odpowiedział bez wahania zawodnik. "A do którego kościoła należysz?" - dociekała osoba przeprowadzająca wywiad. "Hm, do... oh, do tamtego" - wskazał ręką Boruc.
Artur Boruc miał prawo być zły, bo wszystkie tegoroczne krajowe nagrody zabrał mu Jakub Błaszczykowski. Na otarcie łez bramkarz Celtiku został jednak wybrany piłkarzem roku na Wyspach. Tyle tylko, że Boruc raczej się z tej nagrody nie cieszy. Według Brytyjczyków Polak zasłużył na nagrodę "samochwały roku"!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama