Dlaczego zatem kibice biało-czerwonych nie mogą się emocjonować meczami towarzyskimi z czołowymi zespołami świata, tylko muszą się męczyć, oglądając jak zawodnicy Leo Beenhakkera cudem remisują z Litwą?

Reklama

"Nie gramy z Brazylią lub Argentyną, ponieważ Leo Beenhakker życzy sobie innych rywali" - tłumaczy DZIENNIKOWI Andrzej Placzyński z firmy SportFive, organizującej rywali i zgrupowania naszej kadry. "Selekcjoner dobiera przeciwników w sparingach pod zespoły, z którymi rywalizujemy o punkty. Gramy niedługo z Irlandią Północną w eliminacjach mistrzostw świata, więc jutro mamy sparing z Walią, a w listopadzie graliśmy z Irlandią w Dublinie".

Rozumowanie Beenhakkera wydaje się być słuszne, ale Holender powinien sobie zdawać sprawę, że kibice chcą również zobaczyć, jak dużo naszym zawodnikom brakuje do wybitnych zawodników z Ameryki Południowej. Jednak na sprowadzenie rzeczywiście dobrej kadry do Polski czekamy już ponad pięć lat i nie zanosi się, żeby w najbliższym czasie w naszym kraju zagrał zespół z czołówki rankingu FIFA.

"Przyjazdu topowej drużyny nie załatwia się w kilka tygodni. Na to potrzeba nieraz i roku" - mówi Placzyński. "Pierwszym problemem są pieniądze. Trzeba zapewnić milion euro i ponieść olbrzymie dodatkowe koszty".

Opłacenie rywala, przelot, zakwaterowanie, transport w kraju, treningi, to wszystko kosztuje wielkie pieniądze. A na dodatek nie ma gwarancji, że inwestycja się w całości zwróci. Osobiście nie wierzę, żeby na mecz z Brazylią udało się sprzedać wszystkie bilety na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Przecież nawet w meczach o punkty sporo biletów zostało w kasach. A poza tym nie mamy gdzie grać.

Proste wytłumaczenie: nie ma stadionów, to i nie ma atrakcyjnych rywali, już niedługo powinno być w optymistycznym wariancie nieaktualne. Budowanie obiektów na EURO 2012 powoli, ale konsekwentnie idzie do przodu. Jesienią 2011 ma zostać oddany do użytku nowy wrocławski stadion, który powstaje na Maślicach. "Na otwarcie wymarzyłem sobie wielki mecz. Taką uroczystość musi uświetnić przeciwnik najwyższej światowej klasy. Wierzę, że uda się nam do tego czasu dogadać z Brazylijczykami. Ta reprezentacja jest dla mnie symbolem tego co w futbolu najpiękniejsze: wspaniałej techniki i pięknych goli" - marzył kilka tygodni temu prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.

"O sprowadzeniu Brazylii marzymy od zawsze. Wiemy, że nie będzie to tanie przedsięwzięcie, ale gotowi jesteśmy ponieść praktycznie każdy wydatek" - mówi dyrektor departamentu spraw społecznych Urzędu Miejskiego Michał Janicki.

Na Brazylię trzeba będzie więc poczekać blisko trzy lata. Za to już w czerwcu Polska zagra prawdopodobnie z liderem rankingu FIFA – Hiszpanią. Tylko że nie w kraju, a w RPA. A tam zbyt wielu fanów biało-czerwonych na stadionie pewnie nie będzie.