Beenhakker nie przyjechał na posiedzenie, bo miał już wcześniej umówione spotkanie z trenerami w Anglii – Guusem Hiddinkiem i Arsenem Wengerem.
Uspokajające słowa Laty na nic się zdały, bo członkowie zarządu PZPN są oburzeni tym, jak traktuje tę instytucję Beenhakker. "Pan Beenhkaker grał i gra na nosie pracodawcy, jakim jest zarząd PZPN. Jeśli pracodawca prosi pracownika, to ten powinien przyjść. Nie wiem, czy chce sprowokować nas do dymisji i płacenia odszkodowania, czy nie. Jestem rozczarowany i zniesmaczony, że trener tak się zachował" - ocenił Zbigniew Lach.
Pod nieobecność Leo PZPN omówi procedury przekazywania środków pieniężnych klubom za wyszkolenie. W myśl przepisów FIFA drużyny muszą otrzymywać ekwiwalent przy transferach graczy.
Być może zarząd zajmie się także korupcją. Lato przygotował już uchwałę abolicyjną dla klubów zamieszanych w aferę korupcyjną.
Zarząd PZPN jest wściekły na Leo Beenhakkera, ale Grzegorz Lato usprawiedliwia selekcjonera polskiej kadry. "Leo pojawi się na następnym posiedzeniu za dwa tygodnie. Nie róbmy sensacji z jego nieobecności - przecież następne mecze o punkty reprezentacji będzie rozgrywać dopiero na jesieni" - podkreśla prezes PZPN.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama