Dyrektor kadry Jan de Zeeuw przyjechał do Kapsztadu wcześniej, żeby osobiście dopilnować przygotowań przed 10-dniowym zgrupowaniem. Wiedział, co robi. Podobnie jak Leo Beenhakker miał już bowiem doświadczenia we współpracy z ludźmi z RPA.

"Mieliśmy kłopot z boiskiem treningowym" - opowiadał nam de Zeeuw. "Objechałem pięć różnych miejsc, zanim zdecydowaliśmy, że będziemy trenować w ośrodku Ajaksu Kapsztad. Ten klub to filia Ajaksu Amsterdam. Kiedy Leo pracował w Amsterdamie, często bywał w RPA. Osobiście pomagał w organizacji tego afrykańskiego klubu. Mamy tu wielu znajomych. W Kapsztadzie trenuje cała masa dzieciaków, ale do Amsterdamu trafił stąd tylko Steven Pienaar, który teraz występuje w Evertonie. Organizacyjnie trzeba tu jednak wiele spraw sobie wywalczyć. Chcieliśmy trenować na najlepszym z tutejszych boisk, ale okazało się, że nie ma ono oświetlenia. Lampy na słupach są odwrócone w drugą stronę. Na głównym stadionie w Kapsztadzie, na którym będą rozgrywane mecze mundialu, a który będzie otwarty dopiero w listopadzie, znalazłem człowieka, który zajmuje się oświetleniem. Powiedział, że jak mu zapłacimy, to na dziesięć dni naszego zgrupowania poprzekręca lampy w drugą stronę. I widzicie go - teraz siedzi na słupie, żebyśmy o 18.30 mogli spokojnie trenować przy światłach" - żalił się de Zeeuw.

Reklama

W Kapsztadzie naszych reprezentantów czeka mecz z mistrzem Azji - Irakiem. "I tu też będzie wesoło, bo miejsce, gdzie zagramy, trudno nawet nazwać stadionem. To zwykłe boisko koło uniwersytetu" - przyznał de Zeeuw.

Skoro wyjazd do RPA przysparza naszej kadrze tyle problemów, to czemu nasi kadrowicze nie zostali w Polsce?

"To nie jest pytanie do mnie. O tym, że tu przylecimy, zadecydował PZPN. Mecze zakontraktował nam Sportfive. Na początku mówiło się, że zagramy z Hiszpanią, ale z tego meczu nic nie wyszło. Może to i dobrze, patrząc na skład, który tu przywieźliśmy" - stwierdził dyrektor kadry.

Reklama

Beenhakkerowi przeszła już złość na piłkarzy, którzy w ostatniej chwili zrezygnowali z przyjazdu na zgrupowanie (Artur Boruc, Euzebiusz Smolarek, Jakub Błaszczykowski, Mariusz Lewandowski, Ireneusz Jeleń, Tomasz Jodłowiec, Paweł Brożek, Dawid Nowak). "To duzi chłopcy. Wiedzą, co robią" - mówił wczoraj selekcjoner. "Chciałem tylko zauważyć, że z RPA gramy w oficjalnym terminie FIFA. Wiele reprezentacji gra w sobotę mecze eliminacyjne. Nie jest więc tak, że piłkarze mają już wakacje, tylko nie Polacy. Zależy mi na tym, żeby ci, którzy tu przylecieli, podeszli poważnie do spotkań z RPA i Irakiem. To będą ważne sprawdziany przed jesiennymi meczami eliminacji mistrzostw świata. Dlatego najważniejszą sprawą jest dla mnie zbudowanie tu odpowiedniej atmosfery. Piłkarze muszą wiedzieć, że nie przyjechali tu na wakacje, tylko po to, żeby wykonać jakąś pracę" - mówił Leo.

Beenhakker też trochę się rozmarzył, kiedy znowu trafił do ośrodka kapsztadzkiego Ajaksu. "To było dziesięć lat temu, kiedy byłem dyrektorem sportowym Ajaksu. Razem tworzyliśmy to centrum treningowe. Byłem tu kilka razy. Znam tu wielu ludzi" - wspominał Beenhakker.

Reklama

Biorąc pod uwagę dobre koneksje Holendra na tym terenie - Leo serdecznie witał się z różnymi pracownikami ośrodka Ajaksu - aż trudno uwierzyć, że zgrupowanie w Południowej Afryce zorganizowano wbrew niemu. Leo w RPA nie ma jednak zamiaru narzekać. Podoba mu się nawet pogoda. "Jest całkiem OK. To najlepsza pogoda do grania z piłkę. Gdybyśmy tu przyjechali wcześniej, to byłoby za gorąco" - wyjaśnił.

Wychodzi więc na to, że na pogodę mogą narzekać tylko działacze. Do RPA przyleciała ich wyjątkowo duża grupa, a jeszcze mają dolecieć następni z Grzegorzem Latą i Zdzisławem Kręciną i ich żonami na czele. Program PZPN-owskiej wycieczki jest bardzo ciekawy. Dziś z samego rana działacze pojechali na Przylądek Dobrej Nadziei, kilkadziesiąt kilometrów na południe od Kapsztadu. W niedzielę zwiedzą wyspę Robben, gdzie w czasach apartheidu mieściło się więzienie, w którym kilkanaście lat przesiedział m.in. Nelson Mandela. Być może kolonię karną zwiedzą też piłkarze. Jeśli im się nie uda, to pozostanie im tylko pozazdrościć działaczom ciekawego programu kulturalnego wycieczki do RPA.

A szkoda, bo chyba dla wszystkich naszych piłkarzy jest to pierwsza w życiu wizyta w Południowej Afryce i w rozmowach podkreślają oni, że są bardzo ciekawi tego kraju. Dlatego morska wycieczka na Robben ma być dla nich specjalną niespodzianką.

Jeśli chodzi o stronę sportową zgrupowania, to na razie największym i jedynym pechowcem w kadrze jest Łukasz Fabiański. Podczas wczorajszych mało intensywnych zajęć naciągnął sobie mięsień pod kolanem. "To bardzo nietypowa kontuzja jak na bramkarza" - wyjaśniał lekarz kadry Jacek Jaroszewski. "Nie róbcie jednak żadnej sensacji. Wiemy, o co chodzi, bo jeszcze tydzień temu Łukasz uskarżał się na tę samą kontuzje. Dwa, trzy dni przerwy w treningach i wszystko będzie w porządku" - zapewnia lekarz.